11-latka prawie została porwana. Uratowała ją sprytna sztuczka

W Phoenix w Arizonie prawie doszło do porwania dziewczynki. 11-latka spacerowała w miejskim parku z koleżanką, kiedy nagle podbiegł do niej tajemniczy mężczyzna, informując ją o wypadku jej braci. Rzekomo przysłali go rodzice małej, aby ten przywiózł ją do nich. Dziecko zadało przestępcy jedno pytanie, po którym ten odpuścił.

Dziewczynka odstraszyła porywacza

Do niebezpiecznego incydentu doszło w Phoenix w stanie Arizona (USA). Tamtejszym parkiem miejskim przechadzała się 11-latka razem ze swoją koleżanką. Właśnie wtedy nieopodal zaparkował biały SUV, z którego wyszedł tajemniczy mężczyzna. Podszedł do dziecka i opowiedział wstrząsającą historię: jej bracia ulegli wypadkowi, a on został wysłany przez jej rodziców, żeby ją do nich przywieźć. Dziecko zachowało jednak zdrowy rozsądek i zadało mężczyźnie pytanie:

Zna pan hasło?

Wtedy zdezorientowany przestępca odszedł i odjechał.

Czym jest hasło?

11-latka nie padła łupem porywacza tylko dlatego, że została odpowiednio przygotowana do takich sytuacji przez rodziców. To oni ostrzegli ją przed tym, żeby pochopnie nie wierzyła obcym w takie historie. Aby mieć pewność co do jej bezpieczeństwa, ustalili z nią specjalne hasło. Było to jedno słowo, które miało sprawdzić, czy dana osoba faktycznie została upoważniona przez rodziców do tego, aby odebrać dziecko. Jeśli ktoś nie znałby hasła, natychmiast stałoby się jasne, że jest oszustem. Szeryf hrabstwa Pinal wypowiedział się dla "USA Today" i przekazał wyrazy uznania dla rodziców za to, że rozmawiają ze swoim dzieckiem o możliwych niebezpieczeństwach, a także że stosują mechanizmy na wypadek kryzysowej sytuacji. Ma również nadzieję, że pomysł specjalnego hasła rozpowszechni się wśród innych rodziców i pozwoli zmniejszyć odsetek porwań nieletnich.

Autor: Hubert Drabik

Komentarze