„Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” – napisała na Instagramie pogrążona w żałobie Anna Lewandowska, cytując słynne słowa z wiersza ks. Jana Twardowskiego. Lewandowska, trenerka i zawodniczka karate, mocno przeżyła śmierć bliskiej jej osoby. W ubiegły czwartek odszedł Witold Kwieciński, 33-letni zawodnik karate, który podobnie jak Lewandowska odnosił w sporcie duże sukcesy. Był wielokrotnym mistrzem i reprezentantem Polski.
Witold Kwieciński zginął w tragicznym wypadku podczas lotu paralotnią. Do zdarzenia doszło w ubiegły czwartek niedaleko Rzgowa. Okoliczności wypadku wyjaśniają Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim oraz Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Ze wstępnych ustaleń wynika, że paralotnia, którą leciał sportowiec, spadła z kilkudziesięciu metrów w niewyjaśnionych okolicznościach.
Anna Lewandowska mocno przeżyła odejście kolegi, co widać po zamieszczanych przez nią w sieci materiałach. Na swoim Instagramie udostępniła m. in. symboliczne nagranie publikowane wcześniej przez Kwiecińskiego, przedstawiające widok chmur na dużej wysokości.
To nie pierwszy raz, kiedy Anna Lewandowska żegna bliską osobę, z którą połączył ją sport. Niewiele ponad rok temu zmarła jej przyjaciółka Beata Maciejewska-Welfle, mistrzyni Polski w karate w konkurencji Fukugo. Zawodniczka przegrała walkę z ciężką chorobą i osierociła wówczas niespełna dwuletniego synka. Lewandowska pożegnała ją wówczas utworem „Wracam do domu” w wykonaniu Justyny Steczkowskiej.
Autor: Maria Staroń