„Big Brother”. Trudne chwile Justyny Żak
Ostatnie dni w domu Wielkiego Brata nie są dla Justyny Żak łatwe. Samopoczucie uczestniczki bardzo podupadło, gdy w Niedzielę Wielkanocną wszyscy otrzymywali życzenia świąteczne od rodzin i bliskich, ona natomiast nie otrzymała wiadomości, na którą najbardziej czekała – od swojego chłopaka Pawła. Ukochany uczestniczki nie nagrał dla niej życzeń, co bardzo Justynę zasmuciło. W środę Juszes musiała przyjąć kolejny bardzo bolesny dla niej cios.
„Big Brother”. Nowe wyzwania dla uczestników
Choć w domu Wielkiego Brata trwa tydzień sportu, w międzyczasie uczestnicy muszą mierzyć się również z innymi wyzwaniami. W środę Wielki Brat przygotował dla nich dwa nowe zadania, w których główne role odgrywają zwierzęta. Domownicy otrzymali sztuczną krowę, którą muszą doić na dany przez Wielkiego Brata znak. Dostali także kurnik – z prawdziwymi w tym przypadku zwierzętami. Justyna Żak obu tych zadań nie przyjęła z entuzjazmem. Uczestniczka, która – jak wiemy – jest weganką, była zrozpaczona. Nie chciała zgodzić się na wykorzystywanie zwierząt – ani tych sztucznych, ani tych żywych. Wstrząsnęło nią również to, że kury będą przebywać w zamknięciu, w klatce. Pod koniec dnia leżała w łóżku i płakała nad ich losem.
Juszes: „Nie wiem, czy dam radę tu dłużej być”
Załamana uczestniczka w środę wieczorem, po ogłoszeniu przez Wielkiego Brata nowych zadań, odizolowała się od grupy. Kiedy samotnie leżała w łóżku w sypialni, porozmawiać z nią przyszedł Kuba. Justyna opowiedziała mu o tym, dlaczego tak bardzo przeżywa tę sytuację. „Muszę zobaczyć jakąś drugą wegańską twarz. Czuję się bardzo osamotniona” – zaczęła. „Czuję się tutaj osamotniona. Potrzebuję zobaczyć drugą osobę, która myśli podobnie jak ja, bo mnie to już dobija – bycie tutaj ciągłą kosmitką, w ciągłej opozycji do wszystkiego. Tam, gdzie ja widzę jakieś poje… sceny – inni ludzie widzą świetną zabawę” – dodała.
„Co na przykład?” – zapytał Kuba. „Na przykład dojenie krowy. Dla mnie to jest po prostu, kur…, dramat. A wszyscy świetnie się bawią. Cztery kury w małym domku – Madzia klaszcze i się cieszy, ja mam ochotę pójść i się popłakać” – wyjaśniła Justyna. Uczestniczka była wyraźnie przybita tym, że inni nie podzielają jej poglądów. Justyna wydaje się mieć także żal do produkcji, o czym mówiła już w poprzednich dniach. Nie podoba jej się ciągłe bycie wystawianą na próbę oraz lekceważenie jej weganizmu. W rozmowie z Kubą wyznała, że nie wie, czy chce dalej uczestniczyć w programie. „Po prostu mam już dość. Nie wiem, czy dam radę tu dłużej być” – powiedziała. „Niech przyjdzie w końcu jakiś gość o przyjaznej twarzy, w której nie lądują zwierzęta. Potrzebuję tego, jeżeli mam wytrzymać tutaj kolejne trzydzieści lub sześćdziesiąt dni” – zwróciła się później do Wielkiego Brata.
Autor: Maria Staroń