„Patrzcie, co znalazłam w sklepie”
Katarzyna Bosacka jest znana widzom jako prowadząca programu „Wiem, co jem i wiem, co kupuję”. To seria o zdrowym odżywianiu i świadomych zakupach tych produktów, które nie zawierają szkodliwych dodatków. W takiej samej tematyce prowadzi swojego Instagrama, na którym dzieli się informacjami dotyczącymi dostępnych do kupienia towarów. Analizuje składy i wyjaśnia, co oznaczają niektóre nazwy. Dzięki temu obserwujący mogą uniknąć nadmiernie przetworzonej żywności i ulepszaczy. Ekspertka wzięła na tapet wędlinę, którą znalazła w jednym z popularnych dyskontów. Jej skład pozostawiał wiele do życzenia. „Patrzcie, co znalazłam w sklepie” – zaczęła Bosacka.
„Skusilibyście się na coś takiego?”
W osełce z indyka o smaku maślanym Katarzyna Bosacka znalazła wiele substancji, polepszaczy i dodatków, które nie powinny znaleźć się w produkcie wysokiej jakości. Wyliczyła:
Stabilizatory: trifosforany, difosforany – te dodatki są często używane w przetworach mięsnych, aby poprawić ich teksturę i zwiększyć wiązanie wody. Co oznacza, że wędlina wydaje się być cięższa, bardziej pokaźna, a tak naprawdę nafaszerowana jest wodą.
To jednak nie koniec zaskoczeń, bo w kawałku mięsa znalazły się nawet... wodorosty!
Przetworzone wodorosty Eucheuma – wodorosty w tym przypadku pełnią rolę zagęstnika, który poprawia konsystencję produktu. Choć stosowany powszechnie, niektóre badania sugerują, że duże ilości tego składnika mogą mieć negatywny wpływ na układ pokarmowy.
Oprócz tego w produkcie zawarto aromat maślany, azotyn sodu, który jest konserwantem, a nawet cukier. Post Bosackiej zelektryzował jej obserwujących, którzy jednogłośnie zbojkotowali produkt:
„Sprawdzam etykiety każdego produktu. Dziwię się, że takie wyroby trafiają na półki sklepowe. Co pieniądz robi z człowieka?”.
„Uwielbiam takie polskie wydanie sushi, z lekką nutą mięska i polską tradycyjną osełką. Palce lizać”.
„Nie, nigdy. Jednak wiele osób kupi ,choćby starszych. Okropne czym nas faszerują”.
Autor: Hubert Drabik