Chwile grozy na autostradzie A4
Na kanale "STOP CHAM" w serwisie YouTube znalazło się nagranie sytuacji, do której doszło pod koniec maja na autostradzie A4. Na odcinku między Wrocławiem a Legnicą osobowa toyota uderzyła w znajdujący się na lewym pasie pojazd służby drogowej.
Sytuacja wyglądała groźnie, bowiem samochód wbił się w przyczepę ze znakiem nakazującym jazdę z prawej strony. Poza tym na jezdni stali również pracownicy obsługi technicznej. Jak podał autor nagrania w opisie do filmu, na szczęście nikomu nie stało się nic groźnego.
Kolizja mogła zakończyć się wysokim mandatem
Do zdarzenia doszło najprawdopodobniej z powodu niezachowania należytej ostrożności przez kierowcę toyoty. W takiej sytuacji policjanci mogliby nałożyć na niego co najmniej 1000 zł mandatu oraz 6 punktów karnych. Kierujący może też mówić o sporym szczęściu, bo nikt nie odniósł obrażeń. Gdyby tak się stało, kara za to zdarzenie mogłaby być jeszcze wyższa.
Wiele wskazuje na to, że bez winy nie są także pracownicy obsługi technicznej. Na filmie nie widać tablicy, która powinna informować o zbliżaniu się do miejsca niebezpiecznego. Zgodnie z przepisami takie ostrzeżenie powinno być umieszczone w odległości 400 metrów od robót drogowych.
W sieci pojawiło się już wiele komentarzy na temat tego zdarzenia. Niektórzy internauci zwrócili uwagę, że praca w służbie drogowej jest niebezpieczna: "Dla kierowcy toyoty był to najbardziej traumatyczny dzień w życiu, dla obsługi technicznej to był wtorek" – napisał jeden z komentujących, który zwrócił uwagę, że nieuważni kierowcy są ogromnym zagrożeniem dla pracowników służby drogowej.
Autor: Hubert Wiączkowski