Córka Andrzeja Gołoty zmieniła się nie do poznania. Osiągnęła sukces! [FOTO]

Andrzej Gołota mieszka ze swoją rodziną w USA. Jest uznanym pięściarzem, który ma za sobą wielką karierę. Jego córka Alexandra również odnosi sukcesy, jednak w zupełnie innej branży. Poszła w ślady swojej mamy. Aż trudno uwierzyć, że ma już 32 lata. Ale wyrosła!

Andrzej Gołota – rodzina

Andrzej Gołota to znany w Polsce i na świecie sportowiec, który zrobił wielką karierę. Pięściarz ma na swoim koncie chociażby brązowy medal z Igrzysk Olimpijskich w Seulu. Jest zawodowym mistrzem Ameryki Północnej federacji IBF, a także czterokrotnym mistrzem Polski w wadze ciężkiej. To właśnie kariera za Oceanem sprawiła, że postanowił zamieszkać tam ze swoją rodziną. Razem z żoną Mariolą doczekali się dwójki dzieci – córki Alexandry i syna Andrzeja Juniora. O ile sam pięściarz raczej wycofał się z szołbiznesu, o tyle jego żona czasami publikuje rodzinne zdjęcia na swoim Instagramie. Dzięki temu możemy zobaczyć, jak bardzo przez lata zmieniła się Alexandra.

Alexandra Gołota nie do poznania!

Mariola Gołota z wykształcenia jest prawniczką i to właśnie w jej ślady zdecydowała się pójść córka małżeństwa, Alexandra. Ukończyła prawo na Marquette University w Milwaukee i pracuje w zawodzie. Jakiś czas temu udzieliła dla Przeglądu Sportowego wywiadu, w którym opowiedziała o swoich relacjach z rodzicami i o tym, do kogo jest bardziej podobna. Wizualne podobieństwo do mamy nie oznacza, że dziewczyna podała się tylko na nią!

Gdy mama chodziła do szkoły prawniczej, to głównie ona się mną opiekowała. Gdy zakładała własną firmę, było już o to trudno, więc część obowiązków przejął tata. Mama twierdzi, że mam w sobie dużo z jego charakteru. Nie jestem tak dobrze zorganizowana, jak mama. Często nie przychodzę na czas. Gdy tata odwoził mnie do szkoły, mama była zła, że się przez niego spóźniam. Teraz spóźniam się już bez niczyjej pomocy.

Trzeba przyznać, że już na pierwszy rzut oka widać wizualne podobieństwo Alexandry do swojej mamy. Spójrzcie tylko na te zdjęcia:

Autor: Hubert Drabik

Komentarze