Ten film mimo że jest powszechnie krytykowany, do kin ściąga miliony kobiet z całego świata. Wiele z nich marzy o takich doznaniach, jakie przeżywają główni bohaterowie. Sporo osób też wybiera się do kina, by zwyczajnie pośmiać się z produkcji. Jednak co by nie mówić, ten film wypromował dwójkę aktorów: Dakotę Johnson i Jamie'ego Dornana, którzy teraz mogą się cieszyć sławą i pieniędzmi.
Okazuje się, że jednak taki stan rzeczy niekoniecznie dobrze na wszystkich wpływa. O ile Jamie wydaje się dobrze radzić z sukcesem, o tyle z Dakotą nie jest wcale tak świetnie. Aktorce z tego wszystkiego woda sodowa uderzyła do głowy! Na tyle, że ekipa pracująca z nią podczas kręcenia ostatniego filmu z trylogii, miała dość. Według "Radar Online", Dakota zrobiła się pyskata, humorzasta i zarozumiała.
Informator tabloidu zdradził, że Dakota zgrywała się na planie "Nowego oblicza Greya". Robiła z siebie prawdziwą diwę. Puszczały jej wszelkie hamulce. Aktorka była nie do opanowania na tyle, że ekipa zwróciła się z prośbą o pomoc do matki Dakoty, Melanie Griffith.
"Producent zadzwonił do Melanie i poprosił żeby porozmawiała z Dakotą na temat jej skandalicznego zachowania" – zdradza informator "Radar Online". Reszta obsady, z Jamie'em na czele ponoć nie mogli się doczekać zakończenia zdjęć. Dornan już nawet nie rozmawia z Dakotą, zaś cała obsada cieszy się, że trylogia nareszcie się zakończyła.