Gdy Davide Morana zgłosił się do szpitala w Murcji, w południowo wschodniej części Hiszpanii, gdy poczuł się gorzej na początku stycznia. Pobrano mu krew, przebadano, ale ostatecznie odesłano go do domu. Miała to być zwykła grypa. Niedługo potem objawy nasilały się, wzrosła gorączka i ostatecznie grypa okazała się być tak naprawdę zapaleniem opon mózgowych. Przez zaniedbanie i utratę czasu doszło do ostrej niewydolności organów wewnętrznych, przez co Davide wpadł w śpiączkę. Na jego skórze pojawiły się plamy, które zmieniały kolory i ostatecznie doprowadzały do martwicy. Przez fatalny stan własnego organizmu, po przebudzeniu okazało się, że trzeba amputować obie dłonie i obie stopy.
24-latek nie traci jednak wiary w to, że wyzdrowieje. Stara się zachować pogodę ducha i uruchomił już nawet akcję zbierania pieniędzy na swoje pierwsze protezy.
Autor: Mateusz Marek