Po dniach zimna i deszczów pojawiła się piękna polska, słonecza jesień. Wielu z pewnością cieszy fakt, że nie trzeba opatulać się kurtką, a popołudnia można spędzać na świeżym powietrzu. Jednak wraz z powrotem pięknej pogody pojawiły się biedronki. Jednak to nie są te nasze rodzime, nieszkodliwe owady, a odmiana azjatycka. Lepiej na nie uważać. Dlaczego?
Biedronka azjatycka jest odmianą bardziej agresywną i ekspansywną niż dobrze znane nam, nieszkodliwe, urocze czerwono-czarne owady. Te z Azji potrafią gryźć i co gorsza, wywoływać alergię. Biedronki azjatyckie mają na ogół żółte, czerwone, czarne lub pomarańczowe skrzydełka. Okazy te występują bez kropek. Często mają też ich więcej niż siedem. Charakterystyczną cechą, która może pomóc w odróżnieniu zwykłej biedronki od azjatyckiej jest to, że kropki tej drugiej mają nierównomierną linię brzegów.
Dlaczego biedronki azjatyckie dopiero teraz chętnie wlatują do naszych mieszkań? Jesienią owady te poszukują miejsc, w których będą mogły przezimować. Najczęściej można je spotkać w okolicy okien i kalofyrerów.
Te raczej niechciane owady pozostawiają też za sobą żółte ślady, które są trudne do usunięcia. W sytuacjach zagrożenia wydziela żółte kropelki hemolimfy, które mogą wywoływać reakcje alergiczne, zapalenie spojówek, a nawet astmę. Zaś ugryzienia biedronki azjatyckiej są czerwone i swędzące.