Taką stratę zrozumie każda osoba, która swojego pupila traktuje na równi z innymi członkami rodziny. Edyta i Cezary Pazurowie ostatnio byli zmuszeni pożegnać swojego psa Simbę, który padł ofiarą zwyrodnialca. Dla dzieci, które zazwyczaj mocno się zżywają ze swoimi zwierzęcymi kompanami, był to mocny cios. Simba został otruty i choć podjęto próby ratowania zdrowia i życia, pies nie przeżył.
Otruty pies Pazurów
O przeciwnikach psów, którzy aktywnie działają na szkodę zwierząt i ich właścicieli, ciągle słychać. Posiadacze czworonogów co jakiś czas znajdują leżące na trawnikach nabite gwoździami czy trutką na szczury kawałki mięsa, zaraz prędko alarmując by przy spacerach z pupilami zachować szczególną ostrożność. Inni o problemie informują po tym, jak ich psy same padły ofiarą działań zwyrodnialców. Tak było w przypadku Edyty Pazury, której pies Simba został śmiertelnie otruty. We wpisie na Instagramie nie brakowało też pełnych bólu i rozpaczy słów.
"Dopiero po kilku dniach dotarło do nas, że go już z nami nie ma" – zaczęła zrozpaczona Edyta, zaraz dodając: "Nie wiem co jest gorsze... to, że straciliśmy członka rodziny i ratowaliśmy mimo strasznego cierpienia, czy to, że ktoś "zabawia się" i rozrzuca trutkę na szczury w Warszawie".
Rozpacz po stracie pupila
W smutnym wpisie Edyta Pazura nie kryje żalu wobec osoby, która dopuściła się haniebnego czynu. Simba dla Pazurów był jak członek rodziny. Dzieci pary zdążyły się mocno zżyć ze zwierzęcym towarzyszem, którego strata jest dla nich niezrozumiała. Z pewnością nie tak Edyta wyobrażała sobie obecność czworonoga w rodzinie. W końcu chyba żaden rodzic nie chce widzieć smutku dziecka po stracie przyjaciela, a przynajmniej żona Pazury. Dlatego też w dalszej części wpisu poruszyła tę kwestię, pisząc:
"Nie życzę największemu wrogowi, aby patrzył na rozpacz swojego dziecka po stracie ukochanego psa i próbował odpowiedzieć na pytanie: ‘mamo dlaczego? Przecież Simba nic nikomu złego nie zrobił...’".
Autor: Natalia Piotrowska