Zmiany nie do przeoczenia
W ubiegły piątek poznaliśmy piosenkę, z którą zespół Tulia będzie reprezentował Polskę na tegorocznej Eurowizji w Izraelu. Utworem, który Polki wykonają w Tel Awiwie, został wybrany ostatni singiel grupy – „Pali się”. Piosenka została odświeżona i zaprezentowana jako „Fire of Love (Pali się)”. Po tzw. revampie w tle są słyszalne dodatkowe wokale, utwór jest wzbogacony także o angielski tekst. Sama piosenka to nie jedyne, co uległo zmianom. Dostosowany do eurowizyjnych warunków musiał zostać także sam teledysk.
Gdzie jest krzyż?
„Gdzie jest krzyż?” – to pytanie, które po zaprezentowaniu eurowizyjnego teledysku do „Fire of Love (Pali się)” zadało sobie wielu fanów zespołu Tulia. Ci, którzy dobrze znają klip do „Pali się”, zauważyli, że w tym nowym, opublikowanym w zeszłym tygodniu, zabrakło symboli religijnych. Chodzi o przydrożny krzyż, który w oryginalnym teledysku pojawia się na samym początku, zaś w eurowizyjnej wersji nie ma go już w żadnym z kadrów.
Skąd taka cenzura?
Gdy zaczęto zastanawiać się, skąd ta cenzura, sprawę postawił jasno management Tulii. Konieczność wprowadzenia zmian w teledysku wyniknęła z regulaminu konkursu, który zakazuje promowania jakichkolwiek ideologii religijnych czy politycznych. „Regulamin Eurowizji zabrania promowania jakichkolwiek instytucji i symboli religijnych, a tym jest krzyż. Wszelkie zażalenia kierowałabym do organizatorów. Tulia oraz wydawca, wypełniają przepisy regulaminu, który trafia do nas od organizatorów” – powiedziała Magdalena Dziołak w rozmowie z Plejadą.
„Konkurs Piosenki Eurowizji nie jest wydarzeniem politycznym. Wszyscy nadawcy uczestniczący, w tym nadawca-gospodarz, zapewniają podjęcie wszelkich niezbędnych kroków w ramach swoich delegatur i zespołów, aby upewnić się, że Konkurs Piosenki Eurowizji w żadnym przypadku nie będzie upolityczniony ani zinstrumentalizowany” – tak natomiast brzmi zapis w regulaminie konkursu, który był podstawą do wprowadzenia zmian w teledysku.
Autor: Maria Staroń