Nie tak dawno Filip Chajzer opublikował informację, że po wizycie w schronisku w Celestynowie, gdzie postanowił wykonać challenge z jedzeniem psiej karmy, zamierza adoptować dwa psy. Chajzer ochoczo pozował ze zwierzętami ze schroniska i z uśmiechem na twarzy przytulał psy, obiecując im dom i opiekę.
„Nie można było inaczej”
„Z karmą nie do końca wyszło, ale mam nadzieję, że mi państwo wybaczą… Poznajcie Ejmi (piszę się chyba Ami) i Ciapatkę. Należały do księdza, który zmarł dwa miesiące temu… W Celestynowie mówią, że to był bardzo dobry człowiek, którego kanapowce trafiły do schroniska i strasznie w nim cierpią. Nie można było inaczej...” – pisał na Facebooku, chwaląc się adopcją.
„Zrobił sobie dobre show”
Od tamtej pory minęły już prawie dwa miesiące, a sprawa adopcji psów powróciła za sprawą wpisu, który na Facebooku zamieściła oburzona internautka. „Z adopcją chyba też do końca nie wyszło... Pamiętacie to zdjęcie poniżej? Obrazek piękny, ale psy nadal tkwią w schroniskowym boksie. Pan Filip Chajzer zrobił sobie dobre show kosztem dwóch bezdomnych psów. Zastanawiam się, czego można oczekiwać generalnie od ludzi, jeśli osoba publiczna, lubiana przez wielu z nas, promuje się w ten sposób. Uważam, że jest to naganne i nieuczciwe. Tacy ludzie jak Filip Chajzer powinni dawać dobry przykład. A tu... Totalna porażka. Totalna klapa” – napisała kobieta, publikując zdjęcie psów wciąż tkwiących za żelaznymi kratami.
O sprawie zaczęły pisać media. Choć od czasu pochwalenia się adopcją Filip Chajzer nie napisał o sytuacji psów ze schroniska w Celestynowie ani słowa, już obok artykułów zarzucających mu promowanie się na psim nieszczęściu nie mógł przejść obojętnie. Na swoim Facebooku odniósł się do jednego z artykułów na temat psów z Celestynowa, który opublikował pewien portal plotkarski.
Filip Chajzer odpowiada
„Odpowiadając „redaktorom” serwisu z psem w nazwie. Jesteście obrzydliwą maszyną do szczucia Polaków na siebie” – zaczął wyraźnie podenerwowany zaistniałą sytuacją dziennikarz „Dzień dobry TVN”.
„Kiedy w maju ogłosiłem akcję wsparcia dla zamykanego schroniska Celestyniaki – Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Celestynowie, nie wspomnieliście o tym nawet słowem. Szkoda, wasz zasięg z pewnością by pomógł, ale to nie spowodowałoby wylania tony szlamu na moją rodzinę, a to kochacie” – napisał dalej. „Domyślam się chore psychicznie anonimowe kreatury ludzi, że to paskudztwo, którym teraz zalewacie moją rodzinę, bardzo was cieszy. To w sumie sens waszego życia. Tylko co to za marne życie” – zwrócił się do dziennikarzy, którzy nagłośnili sprawę.
Partnerka powiedziała nie
Oprócz atakowania plotkarskiego portalu, w swoim wpisie na Facebooku syn Zygmunta Chajzera zdecydował się jednak również odnieść do samej sprawy adopcji i wyjaśnić, dlaczego z niej zrezygnował. Jak pisze, to z powodu swojej partnerki nie zabrał psów ze schroniska. „Poznałem dwa fantastyczne stworzenia. Chciałem zapewnić im dom i ciepło. Tak czułem i dalej czuję. Niestety moja partnerka powiedziała zdecydowane nie” – napisał.
Ze słów Chajzera można wywnioskować, że jego ukochana ma związaną ze zwierzętami traumę. „Po swoich przejściach ma do tego prawo” – pisze Chajzer. „Do adopcji niestety nie doszło. Mimo tygodni przekonywania. Nie mogę wziąć do domu psów bez jej zgody” – tłumaczy dziennikarz „Dzień dobry TVN, zapewniając jednocześnie, że „domu dla tych kochanych psów szuka codziennie i bardzo aktywnie”.
Autor: Maria Staroń