Złodzieje na cmentarzu
Nina Andrycz była wybitną polską aktorką, która na stałe zapisała się na kartach historii teatru i filmu. Sławę przyniosły jej liczne role, m.in.: Solange w „Lecie w Nohat” Jarosława Iwaszkiewicza (1936) oraz Lukrecji Borgii w „Cezarze i człowieku” Adolfa Nowaczyńskiego (1937). Aktorka została również uhonorowana państwowymi odznaczeniami za swoją działalność artystyczną. Zgodnie z życzeniem Niny Andrycz, została ona pochowana na Starych Powązkach, a na jej grobie znalazła się kopia statuetki, jaką otrzymała od Związku Artystów Scen Polskich z okazji 75-lecia kariery. Właśnie brak tego elementu zauważyła podczas ostatniej wizyty opiekunka nagrobka: Liliana Śnieg-Czaplewska.
Kradzież bez skrupułów
Skradziona rzeźba przedstawiała smukłą kobietę w długiej sukni z rozpostartymi ramionami oraz w dość charakterystycznym nakryciu głowy. Sama statuetka miała ok. 30 centymetrów. Wykonawczyni testamentu Niny Andrycz była zdziwiona i zaniepokojona jej zniknięciem, gdyż jest pewna, że skradziona rzeźba była dość mocno przytwierdzono do płyty nagrobka:
„Za poradą Komitetu Powązkowskiego zamówiłam odlew dwóch kopii, żeby jedna była w zapasie. Kosztowało to blisko 3 tys. zł. Rzeźba przytwierdzona była do pomnika metalowymi trzpieniami i klejem”
– Przyznała w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, w innym miejscu dodając, że aktorka chciała, by właśnie ten element stanowił jedyną ozdobę jej grobu. Niestety to nie pierwszy raz, kiedy „cmentarne hieny” wzbogacają się poprzez kradzieże na polskich nekropoliach; na wielu z nich nie ma monitoringu, przez co złodzieje czują się bezkarni. Czy ich zuchwałe poczynania kiedyś się zakończą? Miejmy nadzieję, że tak.
Autor: Sabina Obajtek