Grzegorz Stelmaszewski nie żyje. Aktor popełnił samobójstwo po śmierci żony?

Grzegorz Stelmaszewski, aktor znany z filmów "Służby specjalne", "Job, czyli ostatnia szara komórka", "Sztuczki" czy "Edi", został znaleziony martwy przez policję w swoim mieszkaniu w Łodzi w nocy z 22 na 23 maja. Miał 54 lata.

Gdy Ivo Vuco, współautor książki „Złodzirej” będącej biografią Grzegorza Stelmaszewskiego i jego przyjaciel, nie miał kontaktu z aktorem od kilku dni, postanowił zawiadomić policję. Ta znalazła ciało Stelmaszewskiego w jego mieszkaniu w Łodzi. Wiele wskazuje na to, że aktor mógł popełnić samobójstwo. Odkąd kilka miesięcy temu Grażyna zmarła na raka, Grzegorz nie mógł pogodzić się z jej odejściem.

„Poznałem Grzegorza przy okazji filmu „Edi” – mówi „Faktowi” Ivo Vuco – „Zafascynował mnie. Chciałem napisać o nim reportaż, ale... wyszła książka. Bardzo czekał na premierę. Chciał mieć swoje pięć minut. Niecierpliwie czekał na to, co się wydarzy. Zagrał w wielu epizodach, został dostrzeżony. Publiczność go zapamiętała. Ale Grzegorz marzył, by zagrać rolę życia. To była jego szansa”.

Grzegorz Stelmaszewski słynął z epizodycznych, ale bardzo charakterystycznych ról. Debiutował w 2002 roku w filmie „Edi”. Od tamtej pory zagrał również w takich produkcjach jak „Job, czyli ostatnia szara komórka”, „Sztuczki”, „Złoty środek”, „Weekend”, „Ciacho”, „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć”, „Last Minute” czy „Służby specjalne”. Ostatnim filmem, w jakim wystąpił, był „Las, 4 rano” Jana Jakuba Kolskiego z 2016 roku.

Komentarze
Czytaj jeszcze: