Gwiazda z "blizną". Niezwykły obiekt w kosmosie

Podczas obserwacji kosmosu odkryto nietypowy obiekt. Zaobserwowano gwiazdę, która ma na swojej powierzchni ślad, który jest podobny do blizny. W jaki sposób mogło się to stać i co mówi nam to o przyszłości naszego Układu Słonecznego?

Gwiazda z bliznami

Jak podaje "National Geographic", za pomocą teleskopu w Chile naukowcy obserwowali białego karła o nazwie WD 0815-310. I zauważyli na jego powierzchni nietypową łatę z domieszką metali. Ale w jaki sposób powstała? Żeby to zrozumieć, trzeba najpierw w skrócie przedstawić cykl życia gwiazd.

Cykl życia gwiazd

Gwiazdy nie są wieczne i ich żywot można podzielić na kilka etapów, które różnią się w zależności od masy. W dużym uproszczeniu te masywne zmieniają się po czasie w czerwonego nadolbrzyma, osiągając wtedy niewyobrażalne rozmiary, po czym następuje ogromna eksplozja zwana Supernową, po której przekształcają się w gwiazdę neutronową lub czarną dziurę. Mniejsze gwiazdy, jak np. nasze Słońce, osiągają etap czerwonego olbrzyma, ale nie mają dostatecznie dużej masy, aby doszło do wybuchu. Dlatego po osiągnięciu maksimum, zaczynają się ponownie kurczyć i przekształcają się w białe karły.

fot. Shutterstock

Podczas etapu czerwonego olbrzyma i białego karła, gwiazdy pochłaniają najbliższe ciała niebieskie. I tak zapewne było w przypadku wspomnianej gwiazdy z blizną. Jak spekulują naukowcy, jakaś planetoida mogła zbliżyć się do białego karła, gdzie została rozerwana a jej część wchłonięta przez gwiazdę. I to zostawiło na jej powierzchni trwały ślad.

Przyszłość Układu Słonecznego

Obserwacje gwiazd pozwalają nam lepiej ustalić, jaka przyszłość będzie czekała nasz Układ Słoneczny. Słońce jest zbyt małe, aby przemienić się w czarną dziurę, dlatego czeka ją ścieżka czerwonego olbrzyma i białego karła. Ale w wyniku tego procesu nasza gwiazda pochłonie Merkurego i Wenus, a Ziemia stanie się całkowicie niezdatna do życia. Ale nie należy z tego powodu popadać w panikę, stanie się to dopiero za około 5 mld lat, zatem zostało nam jeszcze bardzo wiele czasu.

Autor: Jan Olbratowski

Komentarze
Czytaj jeszcze: