Krokodyl ludojad
We wtorek 19 lipca doszło do tragedii nad rzeką Semaja w prowincji Północny Kalimantan w Indonezji. 45-letni rybak Samsul Bahri zajmował się połowem krewetek. W ten sposób mężczyzna zarabiał na utrzymanie siebie, żony oraz trójki dzieci. To zajęcie dość ryzykowne - jak podaje "Daily Star", w tamtych okolicach żyje aż 14 gatunków krokodyli. W pewnym momencie do 45-latka podpłynął ogromny gad. Krokodyl złapał mężczyznę zębami za rękę i wciągnął go do wody. Świadkowie wydarzenia pobiegli po pomoc, ale było już za późno. Agresywne zwierzę zniknęło razem ze swoją ofiarą.
Bestia namierzona po 3 dniach
Poszukiwania gada ludojada trwały aż trzy dni. W akcję zaangażowani byli policjanci oraz mieszkańcy okolicznej wioski. Początkowo trafiono na ślady dwóch krokodyli - jeden z nich mierzył 4 metry, a drugi 5 metrów. Gadom podano środki wywołujące wymioty. Okazało się jednak, że żaden z nich nie był odpowiedzialny za śmierć rybaka. Prawdziwego sprawcę znaleziono jakiś czas później. Bestia mierzyła 8 metrów.
W rzece żyje wiele krokodyli. Współczuliśmy naszemu sąsiadowi i jego rodzinie, więc pomogliśmy w poszukiwaniu ciała. Wiedzieliśmy, że policja nie da sobie rady na własną rękę – opisywał przyjaciel rodziny Nelwan Krisna.
Z brzucha gada wyciągnięto zmiażdżone szczątki ofiary, które jeszcze nie zostały strawione. Szef departamentu ratownictwa z Tarakan Dede Hariana przyznał, że w ostatnim czasie wzrasta liczba ataków krokodyli. Przyczyną ma być niszczenie ich naturalnych siedlisk.
Ta sprawa jest zamknięta, ale apelujemy do mieszkańców o większą ostrożność – podkreślił.
Autor: Iga Chmielewska