Jay-Z „nie ma nic wspólnego z Diddym ani z jego sprawą”. Prawnik rapera reaguje na oskarżenia

W obliczu poważnych zarzutów Jay-Z odcina się od jakichkolwiek powiązań z Diddym. Prawnik rapera, stanowczo zaznaczył, że Jay-Z nie ma nic wspólnego ze sprawą artysty, obecnie oczekującego na proces w areszcie. Pomimo wcześniejszych kontaktów zawodowych, podkreślił, że relacje te były wyłącznie profesjonalne.

Jay-Z „nie ma nic wspólnego z Diddym ani z jego sprawą”, fot. East News

Sprawa producenta muzycznego Seana „Diddy'ego” Combsa, oskarżonego o szereg przestępstw, w tym gwałty, handel ludźmi i zmuszanie do prostytucji, wywołała burzę medialną i falę spekulacji. Wielu internautów zaczęło tworzyć teorie, obarczając winą także inne gwiazdy, które miały rzekomo uczestniczyć w procederze. Jay-Z (prawdziwe imię Sean Carter) znalazł się w centrum tych domysłów, głównie ze względu na swoje znaczące miejsce w świecie muzyki i dawną znajomość z Diddym.

Jay-Z oskarżony o gwałt. Raper stanowczo zaprzecza

W związku z toczącą się sprawą zostały wysunięte dodatkowe oskarżenia, w których anonimowa kobieta występująca pod pseudonimem Jane Doe, w pozwie złożonym przeciwko Diddy’emu wskazała Jaya-Z jako współsprawcę gwałtu z 2000 roku. Jednakże Jay stanowczo zaprzeczył tym oskarżeniom, podkreślając, że są one fałszywe. Prawnik rapera, Alex Spiro, wskazał na liczne niespójności w zeznaniach kobiety, które jego zdaniem dowodzą, że „te wydarzenia nigdy nie miały miejsca”.

Jay-Z nie ma nic wspólnego z Diddy’m i jego sprawą. „Nigdy nie byli przyjaciółmi”

W obliczu poważnych zarzutów Jay-Z wyraźnie odcina się od jakichkolwiek powiązań z dawnym znajomym z branży muzycznej. Reprezentujący go prawnik, stanowczo zaznaczył, że gigant rapu i mąż Beyonce nie ma nic wspólnego ze sprawą Diddy'ego. Spiro podkreślił, że relacja pomiędzy Jay-Z a Diddym miała jedynie charakter zawodowy. Obaj artyści znali się z branży muzycznej, spotykali się przy okazji wydarzeń takich jak gale czy mecze NBA, ale nigdy nie byli bliskimi przyjaciółmi.

Prawnik powiedział wprost:

Pan Carter nie ma nic wspólnego z panem Combsem ani z jego sprawą. Znali się zawodowo przez wiele lat. Jak w innych zawodach, ludzie się znają i czasem wspierają. (…) To jest naturalne w ich środowisku artystycznym. Nie oznacza to jednak bliższej więzi.

Wyjaśnienia te miały na celu zdementowanie wszelkich pogłosek o bliskich prywatnych relacjach między artystami.

Pan Carter nie zna szczegółów zarzutów wobec pana Combsa i nie ma z nimi żadnego związku – zaznaczył Spiro.

Podkreślił również, że zarzuty i teorie spiskowe odwracają uwagę od prawdziwych ofiar.

Jay-Z dystansuje się od skandalu Diddy'ego

Sprawa przeciwko Diddy’emu jest znacznie bardziej rozbudowana i obejmuje liczne zarzuty, w tym przemoc seksualną, handel ludźmi, przestępczość zorganizowaną, molestowanie nieletnich oraz wymuszanie prostytucji. Przeciwko byłemu magnatowi muzycznemu zgłoszono już ponad 120 oskarżeń, a proces sądowy zaplanowano na maj 2025 roku. Z kolei Jay-Z, mimo zarzutów, kontynuuje swoją działalność artystyczną i biznesową, dystansując się od całej sytuacji i podkreślając brak bliższych powiązań z Diddym.

Komentarze
Czytaj jeszcze: