Artur Baranowski w "Jeden z dziesięciu"
"Jeden z dziesięciu" to teleturniej, który jest emitowany bez przerwy od 3 czerwca 1994 roku, czyli niemal przez 30 lat. Twarzą programu niezmiennie jest Tadeusz Sznuk, który sprawdza wiedzę uczestników. 22 listopada doszło jednak do sytuacji, która na stałe zapisała się w historii formatu. Artur Baranowski przeszedł bezbłędnie przez dwa etapy, a w trzecim wziął na siebie wszystkie pytania. To sprawiło, że jako pierwszy gracz w historii zdobył wszystkie możliwe punkty i zakończył odcinek z wynikiem 803. O jego sukcesie zaczęły rozpisywać się wszystkie media. Komentujący w Internecie byli pod ogromnym wrażeniem:
Historia napisała się na naszych oczach. Myślałem, że to się nigdy nie wydarzy, ale niemożliwe nie istnieje. Dozgonny szacunek dla pana Artura.
Uczestnicy komentują sukces Artura Baranowskiego
Ekonomista ze Śliwnik nie tylko odpowiedział poprawnie na pytania w pierwszych etapach, ale i na wszystkie w finale. To sprawiło, że pozostali konkurenci nie mieli szansy w ogóle dojść do głosu. Jeszcze w trakcie programu Tadeusz Sznuk powiedział:
Mam wrażenie, że pańscy konkurenci trochę się nudzą, ale proszę bardzo.
Serwis "Plejada" zapytał pozostałą dwójkę finalistów, Grzegorza i Adriana, o odczucia po wszystkim tym, co się wydarzyło. Jak panowie ocenili grę Artura Baranowskiego i czy od początku przeczuwali, że może być aż tak groźnym konkurentem?
Artur to był niepozorny zawodnik, taki trochę wycofany, więc jeszcze przed nagraniem zakwalifikowałem go jako potencjalnie groźnego, jak się później okazało, słusznie
– mówił Grzegorz Jarząbek.
Trochę przysnąłem na początku finału, ale zawodnik zgłaszał się, zanim ja zdążyłem wczytać, o co jesteśmy pytani, a nie spodziewałem się takiego obrotu spraw, żeby zgłaszać się w ciemno. Później już nie dał nam się odezwać
- dodał.
Autor: Hubert Drabik