Daniel M. mylił się w zeznaniach
Zwłoki kobiety, zapakowane w torbę, zakopane i zamurowane znaleziono w podłodze piwnicy domu małżeństwa. Makabrycznego odkrycia dokonano dopiero w kwietniu 2017 roku. Angelika J. zaginęła w październiku 1998 roku. Daniel M. w sądzie nie przyznał się do przestępstw, o których popełnienie został oskarżony. Składał wyjaśnienia. "Jestem prawie 21 miesięcy w areszcie śledczym, cały czas się nad tym zastanawiam i nie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć. Nie wiem" - powiedział Daniel M., pytany przez prokuratora o wytłumaczenie tego, w jaki sposób ciało Angeliki J. znalazło się w piwnicy. Oskarżony, składając wyjaśnienia, mówił, że nie wykładał ceglanej podłogi w piwnicy. " W mojej piwnicy było klepisko, a w części, co była otwarta, tam chyba na całości była podłoga z cegły. Jak się już wprowadziłem, tak było" - powiedział. Pytany o to, kto miał dostęp do części wspólnej piwnicy, wyjaśnił, że on, sąsiedzi i ich córka.
Twierdził, że żona wyjechała do Niemiec
Powiedział, że to policja, gdy składał zawiadomienia o zaginięciu żony, miała "sugerować, że w ostatnim czasie kilka dziewczyn wyjechało za granicę". Jeśli komuś mówiłem, że żona wyjechała za granicę, to właśnie w ten sposób - dodał. Natomiast w sądzie powiedział, że żona miała pojechać do Piły, do jego matki i swojej cioci.
Żona miała przygotowaną torbę z ubraniami. (...) Rozstaliśmy się jak zawsze, gdy wyjeżdżała, uściskała małą i wyszła - mówił oskarżony. Przyznał, że zwykle wyjeżdżała na weekend i zwykle z córką, rozstawali się w zgodzie, nie dochodziło między nami do awantur, do przemocy. Po 15 wróciłem z pracy, był ugotowany obiad, wszystko zrobione - mówił oskarżony. W procesie świadkami i jednocześnie oskarżycielami posiłkowymi są brat ofiary i córka zamordowanej oraz oskarżonego Daniela M.
Do przesłuchania w tym procesie jest ponad 50 świadków
Angelika J. zaginęła w październiku 1998 roku. Szczątki kobiety znaleziono 24 kwietnia 2017 r. pod posadzką w piwnicy domu w Debrznie, w którym wciąż mieszkał Daniel M.
Zgodnie z ustaleniami śledztwa, Daniel M. po powrocie z pracy do domu miał udusić swoją żonę wcześniej przygotowanym kablem elektrycznym. Następnie zwłoki umieścił w torbie podróżnej i zakopał w piwnicy swojego domu, w którym znajdowały się pozostałości średniowiecznej studni. W tym miejscu wylał posadzkę, podłogę wyłożył cegłami.
Po zabójstwie, jak ustaliła prokuratura, poinformował swoich znajomych o tym, że Angelika go porzuciła, wyjechała do Piły do rodziny, a potem do Niemiec, a następnie, że zaginęła. Po zgłoszeniu zaginięcia swojej żony wystąpił do sądu z pozwem o rozwód z jednoczesnym wnioskiem o zasądzenie alimentów od Angeliki J. na rzecz ich małoletniej córki. Potem wnioskował też skutecznie o ich podwyższenie. Łącznie Daniel M. niesłusznie pobrał z Funduszu Alimentacyjnego słupskiego oddziału ZUS kwotę ponad 14,8 tys. zł.
Daniel M. został tymczasowo aresztowany. Grozi mu dożywocie.
Autor: Monika Turek