Samochody elektryczne wciąż budzą mnóstwo emocji u kierowców, którzy są przywiązani do standardowych silników. Nie powinno to jednak dziwić, bowiem auta zasilane prądem nie są jeszcze wystarczająco dopracowane, by zapewniały stabilną podróż. Zaporowa jest także ich cena, która jest znacznie wyższa od tradycyjnych pojazdów.
Samochód elektryczny "odpalił" na mrozie?
Szef lokalnego oddziału kanadyjskiego Stowarzyszenia Samochodów Elektrycznych w Prince George, Mark Vejvoda, postanowił przetestować wydajność akumulatora "elektryka" w temperaturze ok. -30 stopni Celsjusza.
Vejvoda przejechał 440-kilometrową trasę, po której baterii w jego samochodzie pozostało 25% poziomu naładowania. Mark podkreślił, że dla wielu osób to właśnie obawa przed unieruchomieniem samochodu stanowi jeden z zasadniczych problemów, a kanadyjskie prowincje muszą zadbać o gęstszą sieć ładowarek.
Jak można zauważyć, samochód elektryczny – wbrew pozorom – poradził sobie w trudnych warunkach atmosferycznych, gdzie wiele standardowych aut raczej nie podołałoby temu zadaniu. Opisująca sprawę Polska Agencja Prasowa zwraca również uwagę na utrudnienia w ruchu lotniczym. Tamtejsza linia WestJet odwołała aż 120 lotów z powodu mrozu, który uniemożliwił korzystanie ze sprzętu do odladzania i bezpieczną pracę obsługi na płycie lotnisk.
Kanada mocno inwestuje w samochody elektryczne
Tylko w Kolumbii Brytyjskiej, jednej z prowincji, jeździ już 230 tysięcy samochodów elektrycznych. Region dysponuje 162 ładowarkami rozmieszczonymi na 85 stacjach, a w ciągu 10 lat ma ich przybyć do 3 tysięcy.
Federalne ministerstwo środowiska poinformowało, że od 2035 r. każdy, kto będzie chciał kupić nowy samochód w Kanadzie, będzie miał do wyboru tylko samochód z silnikiem elektrycznym lub hybrydowym. Rząd federalny przeznaczył też 1,2 miliarda dolarów kanadyjskich na instalację 84,5 tysięcy ładowarek do 2029 roku.
Autor: Hubert Wiączkowski