Kanye West zostanie zbanowany przez Spotify? Jest oświadczenie szefa platformy

Kanye West od wielu lat jest znany z wygłaszania kontrowersyjnych opinii na różne tematy. Wygląda na to, że tym razem muzyk mocno przesadził. Jego antysemickie wypowiedzi doprowadziły do tego, że wiele marek zerwało z nim kontrakty. Teraz już wiadomo czy twórczość rapera zniknie ze Spotify czy będzie jednak dalej dostępna.

Kanye West w ogniu krytyki

Od jakiegoś czasu o słynnym raperze jest w sieci niesamowicie głośno. Były mąż Kim Kardashian, Kanye West, co rusz wywołuje wokół siebie kolejny skandal. Chociaż większość internautów zdążyła już do tego przywyknąć, to jednak ostatnio muzyk mocno przesadził. Zaczęło się od pokazu nowej kolekcji jego marki odzieżowej Yeezy, gdzie raper używał hasła "White Lives Matters". Przez to został oskarżony o rasizm. Później było jeszcze gorzej. Na początku października West opublikował w sieci fragment swojej korespondencji z Seanem Combsem. Jego wypowiedzi miały charakter antysemicki. Jego konto na Instagramie zostało zablokowane. Wówczas muzyk dał upust swojej frustracji na Twitterze. Kolejne kontrowersyjne słowa oburzyły nie tylko internautów, ale również wiele marek, z którymi artysta współpracował. W ciągu kilku tygodni firmy takie jak GAP, Balenciaga czy Adidas zerwały z nim kontrakty.

Co ze Spotify?

W związku z tymi wydarzeniami, internauci zaczęli przypuszczać, że największy muzyczny serwis streamingowy Spotify również "zbanuje" Westa. Po kontrowersyjnych wypowiedziach rapera, wiele fanów zaczęło wysyłać do platformy apele o usunięcie jego muzyki. We wtorek dyrektor generalny Spotify, Daniel Ek, wypowiedział się na ten temat w wywiadzie dla agencji Reuters. Stwierdził, że muzyka Westa "nie narusza zasad firmy". Nie oznacza to jednak, że Spotify popiera jego wypowiedzi. Ek dodał, że artysta zniknąłby z platformy tylko wtedy, gdyby użył rasistowskiego komentarza np. w podcaście czy którejś piosence.

Naruszyłoby to naszą politykę dotyczącą przeciwdziałania mowie nienawiści - podsumował Ek.

Autor: Iga Chmielewska

Komentarze
Czytaj jeszcze: