Klaudiusz z „Big Brothera” u Kuby Wojewódzkiego
Gośćmi ostatniego odcinka programu „Kuba Wojewódzki” byli Klaudia El Dursi oraz dawno niewidziany Klaudiusz z kultowej pierwszej edycji „Big Brothera”. 53-letni obecnie Ševković przed laty był jedną z największych gwiazd rodzimego show-biznesu. Mimo że nie wygrał reality show emitowanego przez TVN, zrobił jedną z największych karier spośród wszystkich mieszkańców domu Wielkiego Brata. Po programie dostał własny format „Wielka niespodzianka Klaudiusza”, wydał dwie książki, prowadził „Telezakupy Mango”, a wkrótce razem z Piotrem „Gulczasem” Gulczyńskim wystąpił też w „Barze” konkurencyjnego Polsatu.
Klaudiusz Ševković o tajemnicach „Big Brothera”
Podczas wizyty Klaudiusza u Kuby Wojewódzkiego nie mogło zabraknąć tematu „Big Brothera”. Ševković, wspominając swój pobyt w domu Wielkiego Brata, ujawnił jedną z tajemnic bijącego przed laty rekordy popularności programu. Zapytany o to, czy dziś zdecydowałby się na udział w kolejnym tego typu formacie, powiedział:
Jakby to był fajny program, to czemu nie. Znaczy jestem teraz dużo droższy niż kiedyś, niż 23 lata temu. Wtedy za drobne wchodziliśmy do tego programu. (…) Dostaliśmy jedną wypłatę wtedy. Teraz już mogę mówić. Ja dostałem wtedy dwa tysiące marek
– wyjawił, dalej tłumacząc:
Płacili ci wtedy taką walutą, w jakiej zarabiałeś. Ja mieszkałem wtedy w Niemczech. (…) W przeliczeniu na dzisiaj to około 1500 euro
Jak dodał, była to wypłata za 99 dni, które spędził w zamknięciu w słynnym domu w Sękocinie. W trakcie rozmowy 53-latek wrócił również wspomnieniami do roli w filmie „Gulczas, a jak myślisz…” w reżyserii Jerzego Gruzy z 2001 roku, w którym wystąpili też tytułowy Gulczas, Janusz Dzięcioł, Manuela Michalak czy Alicja Walczak, a także Janusz Rewiński, Rudi Schuberth, Radosław Pazura czy Krzysztof Rutkowski. Klaudiusz przyznał, że wciąż „zastanawia się, jak ten film powstał”.
Tam scenariusza nie było. Tak naprawdę, to zastanawiam się, jak ten film powstał. Bo budżet filmu, z tego co się później dowiedziałem, wynosił trzy miliony złotych, z czego za dwa i pół miliona kupili ten ośrodek, który tam był. Tak naprawdę my z Gulczasem dostawaliśmy takie polecenia, że możemy sobie robić, co chcemy. Wszyscy mają uczyć się „scenariusza” jakiegoś tam, który był dawany z dnia na dzień, a my byliśmy po prostu naturszczykami. Mogliśmy się wygłupiać i grać siebie. (…) Jakiś zarys fabuły był, ale my byliśmy puszczeni na pełen spontan
– zdradził u Wojewódzkiego.
Autor: Maria Staroń