Obecnie w Komisji Europejskiej prowadzone są debaty na temat zniesienia czasu w krajach Unii Europejskiej. Jeszcze do niedawna mówiło się, że ostatni raz będziemy przesuwać wskazówki zegarka w 2019 roku. Okazuje się, że tak prędko ze zmianami czasu się nie pożegnamy. Takie informacje przekazał Minister Infrastruktury Andrzej Adamczyk, który uczestniczy w ministerialnym spotkaniu poruszającym problem zmiany czasu.
Zmiany czasu pozostaną
2019 rok nie będzie ostatnim, w którym będą przestawiane zegarki. Prowadzone przez Komisję Europejską debaty na temat zniesienia zmian czasu będą jeszcze trwać przez przynajmniej parę lat. Jak oświadczył szef resortu infrastruktury Andrzej Adamczyk, „odejście od zmiany czasu zimowego na letni już tej wiosny jest mało prawdopodobne”. Minister zapewnił jednak, że przynajmniej na razie.
Temat zmiany czasu okazuje się bowiem bardziej złożony niż to się wydaje. Chodzi głównie o kwestię zharmonizowania tych decyzji z punktu widzenia interesów każdego państwa. Dzięki temu możliwe będzie uniknięcie, jak to określił Adamczyk, "mozaiki czasowej", która mogłaby nastąpić, gdyby dwa sąsiadujące ze sobą kraje mieszczące się w jednej strefie czasowej, wybrały pozostanie przy innych czasach. Pomysł odejścia od zmiany czasu nie został jednak całkowicie odrzucony. Jedynie moment jej realizacji. Na wprowadzenie jednego obowiązującego czasu trzeba będzie poczekać do 1 kwietnia 2021 roku.
"Wydaje się, że to, co zaproponowała pierwotnie prezydencja austriacka, żeby do zmiany czasu doszło już w przyszłym roku na wiosnę, nie uzyskało akceptacji praktycznie większości państw Unii Europejskiej" – wyjaśnił minister.
Pierwotne plany
We wrześniu tego roku Komisja Europejska przedstawiła projekt przepisów w sprawie zniesienia sezonowych zmian czasu w Europie. Zapisy te mówiły o tym, że ostatnie przestawianie zegarków odbyłoby się w 2019 roku – na czas letni lub zimowy, w zależności od decyzji wybranego państwa. KE jednocześnie przekonuje, że wszelkie związane z zakończeniem ze starym systemem zmiany miałyby być dokonywane w sposób skoordynowany między sąsiadującymi krajami.
Główny warunek
By koniec ze zmienianiem czasu na letni lub zimowy stał się rzeczywistością, musiałby zostać spełniony podstawowy warunek. Jest nim zgoda wszystkich państw Unii Europejskich na zakończenie funkcjonowania według obecnie działającego systemu. Te, według projektu Komisji Europejskiej, muszą powiadomić ją o swojej decyzji do końca 2019 roku. Jeśli nie wszytkie kraje wyrażą zgodę na zastosowanie jednego czasu, najprawdopodobniej pomysł nie zostanie zrealizowany.
Historia zmiany czasu
Pierwszy raz o zmienianiu czasu pomyślał Benjamin Franklin. Amerykański polityk twierdził, że w ten sposób można lepiej wykorzystać dzień, którego długość zależy od pory roku. Temat ten powracał wiele razy, jednak to Niemcy po raz pierwszy zastosowali takie rozwiązanie w 1916 roku. Celem było oszczędzanie energii, w szczególności w czasie wojny i podczas kryzysu naftowego w latach 70. Jednak przez długi czas panowała rozbieżność czasowa wśród krajów europejskich. Dopiero od 1980 roku stopniowo przyjmowano przepisy znoszące rozbieżności. Obecnie zmiany czasu obowiązują w 79 krajach świata i w zależności od ustaleń, data przesuwania wskazówek jest inna.
Zmiana czasu w Polsce
Historia zmiany czasu w Polsce sięga epoki międzywojennej. To właśnie wtedy po raz pierwszy przestawialiśmy wskazówki zegarek, które pozostały nieruszone przez rękę człowieka aż do czasu okupacji hitlerowskiej. Temat zmiany czasu powrócił natomiast tuż po wojnie. Od 1945 roku przez cztery kolejne lata Polaków znów obowiązywał czas zimowy i letni. Do przestawiania zegarków wróciliśmy ponownie w latach 1957-1964 i 1977-1981, by następnie od 1983 roku nieprzerwanie każdej wiosny i jesieni ruszać wskazówki o godzinę do przodu lub do tyłu. Jeszcze do połowy lat 90. czas zimowy obowiązywał nas od końca września.
Autor: Adrianna Raszyk