Kot zaczyna się tak zachowywać? To może być znak, że konieczna jest wizyta u weternarza

Koty od dawna znane są z tego, że potrafią skutecznie maskować swoje dolegliwości. To instynkt odziedziczony po dzikich przodkach, który w naturze pomagał im unikać zagrożeń ze strony drapieżników. W warunkach domowych ta cecha bywa jednak problematyczna, ponieważ utrudnia opiekunom szybkie zauważenie choroby. Koty rzadko pokazują ból lub osłabienie w jednoznaczny sposób, dlatego nawet niewielkie, pozornie nieistotne zmiany w ich zachowaniu powinny zwrócić naszą uwagę.

Fot. Shutterstock

Kot stracił lub zyskał apetyt, a może częściej odwiedza kuwetę?

Niepokojące sygnały to nie tylko wycofanie się z zabawy czy apatia. Warto obserwować kota pod kątem zmian w apetycie – zarówno jego spadku, jak i nagłego wzrostu. Ważne są zmiany w ilości wypijanej wody, częstsze wizyty w kuwecie, niechęć do ruchu czy rezygnacja z ulubionych miejsc na wysokości.

Naszą czujność powinny wzbudzić też takie sygnały:

Każda z tych zmian może być pierwszym objawem poważnej choroby, której szybkie wykrycie daje większe szanse na skuteczne leczenie.

Kot zaczął być agresywny: dlaczego?

Tak naprawdę powinny zaniepokoić nas wszelkie zmiany w zachowaniu mruczka. Agresja jednak jest czymś, czego właściciel nie jest w stanie przeoczyć. Nagłe ataki mogą kończyć się zadrapaniami i ugryzieniami, ale warto pamiętać, że kot nie robi tego złośliwie i nigdy nie powinien zostać za to ukarany. To jedynie jego reakcja na strach lub ból – możliwe, że dotknęliśmy go w miejsce, które chroni lub przesadziliśmy z pieszczotami.

Jakie choroby może ukrywać kot?

Koty potrafią tak skutecznie ukrywać choroby, że objawy często stają się widoczne dopiero w zaawansowanym stadium. To utrudnia diagnozę i leczenie, a zwierzę może cierpieć przez długi czas bez odpowiedniej pomocy. Dlatego tak ważne jest, by znać zwyczaje swojego pupila i reagować na wszelkie odstępstwa od normy. Nawet drobne zmiany warto skonsultować z lekarzem weterynarii, zwłaszcza jeśli utrzymują się przez kilka dni.

Autor: Klaudia Dzięgiel

Komentarze