Na własnych kopytach
Do incydentu doszło w poniedziałek, 23 sierpnia w Wieliczce. Przed godziną 7. skradziono kucyka. Zwierzę przebywało w zamkniętym wybiegu. Informacje uzyskane od mieszkańców, pozwoliły policjantom na ustalenie tożsamości sprawcy. Dużą rolę odegrały tutaj media i media społecznościowe. Najciekawsze było to, że złodziej na teren miasta Krakowa dostał się…pieszo.
Tajemniczy telefon
Ale to nie koniec niespodzianek, 24 sierpnia Komenda Powiatowa Policji w Wieliczce dostała zadziwiający telefon. Zadzwonił mężczyzna, który twierdził, że poszukiwany kucyk przebywa na jego posesji. Funkcjonariusze udali się pod wskazany adres.
Konie wyszły na ulice
33-latek tłumaczył, w jaki sposób znalazł się w posiadaniu konia. Według jego wersji zdarzeń 23 sierpnia miał przejeżdżać przez Wieliczkę. Zauważył biegającego swobodnie po mieście kucyka i dlatego postanowił, że koniecznie musi się nim „zaopiekować”. W samochodzie jechał z kolegą. Zabrał konia i poprowadził go na teren posesji znajdującej się w Krakowie. Zgłosił ten fakt na policję, z uwagi na informacje pojawiające się w mediach.
Wersja zdarzeń jest jedna
Policjanci dysponowali nagraniami z monitoringu, na jednym z nich widać sprawcę idącego ulicą ze skradzionym kucem, obok jedzie kierowany przez kolegę sprawcy samochód. Ustalono także, że zwierzę wyprowadzono z zamykanego wybiegu. Policjanci nie uwierzyli w tę historię. Niezwłocznie zatrzymali dzwoniącego mężczyznę wraz z jego kolegą.
Powrót do domu
Kucykowi nic się nie stało. Wrócił pod troskliwą opiekę właściciela. 33-latkowi i jego 34-letniemu koledze, kierowcy wspomnianego samochodu, postawiono zarzut kradzieży zwierzęcia. Za dokonany przez nich czyn, na mocy art. 278 § 1. Kodeksu karnego grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Autor: Judyta Nowak