Łukasz Zagrobelny w szczerych słowach. To od zawsze jest dla niego "dużym obciążeniem"

W jednym z ostatnich wywiadów Łukasz Zagrobelny wyznał, co przez całe życie mu towarzyszy. Mimo dużego doświadczenia muzycznego, artysta wciąż ma tremę przed wyjściem na scenę.

Gałązka/AKPA

Łukasz Zagrobelny

Łukasz Zagrobelny w 1999 roku zaśpiewał piosenkę Mietka Szcześniaka „Przyszli o zmroku” w koncercie „Debiutów” podczas 36. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Po występie został zaproszony przez Natalię Kukulską, aby śpiewać u niej w chórkach. Od 2000 roku jest związany z Teatrem Muzycznym ROMA w Warszawie. Na swoim koncie ma kilka albumów i takie utwory, jak: „Nieprawda”, „Nie kłam, że kochasz mnie” czy „Tylko z Tobą chcę być sobą”.

Łukasz Zagrobelny mówi o tremie

W 2019 został finalistą 12. edycji programu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”, gdzie przyznał, że od zawsze odczuwał tremę. Teraz portal „Plejada” zapytał Łukasza Zagrobelnego, czy dalej tak jest. Okazuje się, że tak! Jak przyznaje artysta, jest to dla niego "duże obciążenie".

Im jestem starszy, tym chyba jestem większym "tremiarzem". Zresztą ja zawsze miałem tremę przed wyjściem na scenie. Martwiłem się o milion różnych rzeczy: o to bym nie zapomniał tekstu, żebym wszedł w odpowiednim momencie, żebym dobrze zinterpretował, żebym nie był sparaliżowany, nie stał jak ta kłoda na scenie. I zawsze ta trema była bardzo dużym obciążeniem.

Z gwiazdorem przed wejściem na scenę "nie ma kontaktu"

Łukasz Zagrobelny mówi wprost: „trema mi zawsze towarzyszyła”. Wyznał jednak, że kiedy już stanie przed mikrofonem i zacznie śpiewać, stres mija i daje ponieść się muzyce.

Ludzie, którzy mnie znają, którzy ze mną współpracują, wiedzą, że przed wyjściem na estradę w ogóle ze mną nie ma kontaktu, żeby można coś do mnie mówić, można zadawać milion pytań, a ja odpowiadam jak automat albo w ogóle nie odpowiem. Jestem całkowicie skupiony na tym, żeby dobrze wypaść na scenie.

Łukasz Zagrobelny występuje w musicalu "We Will Rock You"

Łukasz Zagrobelny od 2023 roku wciela się w postać Khashoggi w musicalu „We Will Rock You”. Okazuje się, że mocna charakteryzacja i ukrycie się za maską postaci nie pomagają mu w walce z tremą.

Tutaj mówimy o teatrze muzycznym. To absolutnie nie ma nic wspólnego, bo pomimo tego, że założę fantastyczny kostium czy nawet czarne okulary i makijaż, jak w musicalu „We Will Rock You”, to mi absolutnie nie pomaga wyzbyć się tremy i tych nerwów, które mi towarzyszą. Ale kiedyś ktoś mądry powiedział, że jeżeli artysta przestaje mieć tremę, to niech zmieni zawód. Chyba mi to jeszcze nie grozi. Myślę, że też ma to dużo wspólnego z wrażliwością. Im bardziej wrażliwy człowiek, tym większy ma bagaż nerwów, tremy, emocji, które towarzyszą każdemu wyjściu na scenę, które jest totalnym ekshibicjonizmem.

 

Autor: Natalia Zoń

Komentarze
Czytaj jeszcze: