1378. odcinek "M jak miłość", który ukaże się po wakacjach, wciąż owiany jest grubą zasłoną tajemnicy. Niektórzy aktorzy zdradzają po trochę, co wydarzy się w wątkach odgrywanych przez nich postaci. Adriana Kalska, która wciela się w Izę Lewińską, a teraz już Skalską, niewiele zdradza. Co jakiś czas dzieli się tylko charakteryzacjami, dzięki którym wiemy, że serialowa Iza będzie ofiarą przemocy. Jednak sposób, w jaki zakończy się finałowy odcinek 18. sezonu "Emki" może wskazywać na wiele zakończeń. Można się też obawiać najgorszego – kolejnej śmierci w serialu.
Lewińska będzie chciała się spotkać z Janem Adamczykiem, mężczyzną, którego Artur pobił w przeszłości. Jednak obawiający się Skalskiego mężczyzna we wiadomości wyzna jej, że w razie niepowodzenia wyprze się spotkania.
"Nie wiem, co pani chce zrobić, ale lojalnie uprzedzam, że wyprę się naszego spotkania. Boję się tego człowieka… Jeśli mogę coś doradzić to tylko tyle: niech pani zabiera dziecko i ucieka..." – przeczyta Iza w otrzymanym SMS-ie. Wygląda na to, że kolejna deska ratunku, które próbowała się uchwycić Lewińska, okaże się niefortunną. Zwłaszcza że wiadomość odczyta również jej oprawca, Artur.
Wszelkie próby ucieczki od Skalskiego, spełzną na niczym. Rozwścieczony tym, że kobieta nie chce być wobec niego posłuszna, zdecyduje się wywieźć Izę i Maję w nieznane. W ostatnich minutach odcinka widzowie zobaczą, jak szaleniec wpycha żonę i dziecko do samochodu. Towarzyszyć temu będzie płacz Mai i krzyki Izy:
"Artur, błagam cię, powiedz mi dokąd ty nas zabierasz… Artur proszę cię…".
Co się stanie z Izą i Mają? Pewnym jest, że przy Skalskim nie będą bezpieczne. Zaś Izę, która cały czas próbowała się wywinąć, może spotkać jeszcze cięższa kara niż sfałszowane oświadczenia lekarskie.
Autor: Natalia Piotrowska