Marcin Hakiel przestał udzielać się w sieci. Co się stało? Tajemniczy wpis Dominiki

Nagła cisza ze strony Marcina Hakiela, wywołała falę spekulacji wśród fanów. Tancerz, który do tej pory dzielił się z obserwatorami niemal każdym aspektem swojego życia, nagle przestał publikować nowe posty. Czyżby nadchodzące ojcostwo miało coś wspólnego z tą przerwą od social mediów?

Dominika i Marcin Hakiel, fot. Wojciech Olkusnik/East News

Marcin Hakiel, tancerz z ponad 142 tys. obserwujących na Instagramie, znany jest z promowania w sieci swoich szkół tańca. Dotychczas celebryta chętnie utrzymywał także bliski kontakt z fanami poprzez codzienne relacje i posty. Szerokim echem w mediach odbijały się też organizowane przez niego sesje pytań i odpowiedzi, które cieszyły się ogromną popularnością.

Niedawno stało się jednak coś, co mocno zaniepokoiło fanów 41-letniego tancerza. Marcin Hakiel przestał bowiem odzywać się do obserwatorów. Co się stało?

Dominika zamieściła w sieci tajemniczy wpis

W życiu Marcina i Dominiki dzieje się obecnie bardzo wiele – para spodziewa się pierwszego dziecka. Czy to właśnie nadchodzące ojcostwo jest powodem, dla którego Hakiel zdecydował się na przerwę od mediów społecznościowych? Fani, przyzwyczajeni do regularnych aktualizacji, z pewnością zastanawiają się, co się dzieje.

Dodatkowo jego partnerka podsyca atmosferę tajemniczości, regularnie dodając relacje na swoim profilu, w tym niedawno pewien enigmatyczny wpis. Cytat, który zamieściła na Instagramie, brzmi:

Media społecznościowe kreują w nas poczucie zazdrości wobec iluzji. Niestety niektórzy są zazdrośni o rzeczy, związki i styl życia, które nie istnieją

– można było przeczytać w jej relacji według Pomponika.

Choć przyczyny milczenia Marcina pozostają niejasne, można spekulować, że para może potrzebować więcej prywatności w tym wyjątkowym dla nich czasie. Bez względu na powody, fani z pewnością z niecierpliwością czekają na powrót Hakiela do aktywności w mediach społecznościowych i mają nadzieję, że wszystko jest u niego w porządku.

Autor: Hubert Wiączkowski

Komentarze
Czytaj jeszcze: