Martyna Wojciechowska 20 lat temu
Martyna Wojciechowska czynnie prowadzi swoje media społecznościowe. Podróżniczka dzieli się nie tylko aktualnościami, ale czasami prezentuje fanom ciekawe znaleziska z archiwum. Tym razem opublikowała fotografię wykonaną w 2001 roku. Dziennikarka pozuje w odważnym stroju eksponującym ciało, a w ręku trzyma łuk i strzałę. Miała wówczas znacznie krótszą fryzurę. Kadr przypominający filmowy bardzo spodobał się internautom. Martyna zdecydowała się jednak opowiedzieć przy okazji ważną historię z przesłaniem.
"Polecam mnie nie naśladować"
Do fotografii Martyna Wojciechowska załączyła długi opis. Opowiedziała o tym, jak wyglądała jej droga w poszukiwaniu kobiecości i własnej tożsamości. Początki nie były łatwe:
Przez długą część swojego życia bardzo starałam się dorównać chłopakom. Ubierałam się i zachowywałam jak oni. Chciałam być jedną z nich. Później przyszedł czas „pogoni za kobiecością” i chyba trochę pobłądziłam na tej drodze. Wydawało mi się, że im bardziej odważne ubrania i mocny makijaż, tym lepiej.
Podróżniczce udało się jednak znaleźć w końcu to, czego szukała:
Po długich poszukiwaniach przyszedł w końcu czas na mnie. Po prostu. Czasem w bojówkach, czasem w garniturze, innym razem w sukni. W mejkapie albo bez.
I to wciąż ja, ta sama Martyna.
Przyznała, że dobrze jest bawić się stylem i ubiorem, jednak nie może on definiować człowieka jako osoby:
To nie ubranie mnie definiuje.
Noszenie sukni i szpilek nie odbierają mi siły, determinacji, umiejętności wspinaczkowych czy prowadzenia motocykla. Bojówki i ciężkie buty nie odbierają mi wrażliwości i delikatności. To tylko dodatek. Dobrze się tym bawić, mieć z tego przyjemność i nie wkładać się w sztywne ramy.
Podsumowała lekcją dla wszystkich:
Mi to zajęło kilkanaście dobrych lat. Polecam mnie nie naśladować.
Autor: Hubert Drabik