Ratownicy stwierdzili śmierć młodej kobiety. „Ożyła” w kostnicy
Kobieta ze stanu Michigan, która w 2020 roku została uznana za zmarłą przez wezwanych do jej domu pracowników lokalnego pogotowia, kilka godzin później udowodniła, że jest żywa. O tym, że jej czynności życiowe nie ustały, przekonał się pracownik domu pogrzebowego, który miał za moment zabalsamować jej ciało. Gdy zabierał się za przygotowanie do pochówku, zorientował się, że 20-latka na niego patrzy.
Zdziwiony, przyjrzał się jej uważniej. Okazało się, że spokojnie oddycha. Jak podawał The New York Times, natychmiast zaalarmował rodzinę i przełożonych. „Zmarła” trafiła do szpitala w Detroit. Udało się ją uratować.
Jak wyjaśnił Geoffrey Fieger, prawnik wynajęty przez rodzinę Timeshy Beauchamp, jego klientka urodziła się z porażeniem mózgowym. Od pierwszych dni życia 20-latka wymagała szczególnej opieki.
Uważam, że jej względnie słaby stan przyczynił się do fałszywego przekonania, że zmarła
- mówił cytowany przez The New York Times prawnik.
Mężczyzna dodał też, że to, co się wydarzyło, wywołało traumę u rodziców niepełnosprawnej mieszkanki Michigan.
Najpierw powiedziano im, że umarła, ale później dowiedzieli się, że jakimś cudem wciąż żyje. We wtorek walczyła o życie w szpitalu w Detroit. To była męka. Właśnie dlatego zatrudnili mnie, bym pomógł im w rozwiązaniu tej bardzo przykrej sprawy
– dodał Geoffrey Fieger.
Młoda kobieta źle się poczuła w swoim domu
W niedzielny poranek rodzice, którzy na co dzień opiekowali się córką, stwierdzili, że młoda kobieta nie reaguje. Natychmiast zadzwonili po pogotowie. Niedługo później w ich domu zjawili się ratownicy. Zbadali 20-latkę i z przykrością poinformowali krewnych o jej śmierci. Przed odjazdem, zadzwonili do lekarza dyżurnego. Przez telefon zrelacjonowali mu przebieg wydarzeń. Nie widząc Timeshy Beauchamp, pracownik szpitala wystawił akt zgonu.
Ciało zostało zabrane do kostnicy przez pracowników zakładu pogrzebowego. Pogrążona w żalu rodzina nie mogła przypuszczać, że za dwie godziny na jednego z nich spojrzy ich córka.
To zrujnowało moje życie
– powiedziała dziennikarzom pani Lattimore, matka Timeshy Beauchamp.
W sprawie postępowanie prowadził Departament Kontroli Medycznej Hrabstwa Oakland, lokalna policja i straż pożarna. Jak wyjaśnił rzecznik prasowy służb mundurowych, departamenty w Southfield postępowały w tej sprawie zgodnie ze wszystkimi odpowiednimi protokołami i procedurami miasta, hrabstwa i stanu.
Zrozpaczona rodzina od lat walczy o wyjaśnienie sprawy i zadośćuczynienie.
[embed:https://www.rmfmaxx.pl/news/Uwolnijcie-mnie-Dzwonie-z-grobu-Takiego-telefonu-nikt-sie-nie-spodziewal,69927.html
Autor: Katarzyna Krzyżak-Litwińska