Liam Payne nie żyje
16 października Liam Payne wypadł z trzeciego piętra hotelu w Buenos Aires. Były członek One Direction zmarł, pogrążając fanów na całym świecie w żałobie. Niemal natychmiast w sieci zaczęły krążyć informacje i zdjęcia na temat tego, co tak naprawdę stało się gwiazdorowi. Wiadomo, że przed tragedią policja otrzymała zgłoszenie o agresywnym mężczyźnie, który miał być pod wpływem środków odurzających. Internet zalały fotografie zdemolowanego pokoju, w którym były ślady wskazujące na to, że Liam zażywał narkotyki. Zagraniczny tabloid dotarł do nowych informacji.
Ostatnie chwile Liama Payne’a
„Daily Mail” skontaktował się z osobą blisko związaną z rodziną Liama. Z ustaleń tabloidu dowiadujemy się, że śledczy podejrzewają o dostarczenie gwiazdorowi narkotyków... pracownika hotelu. Nieoficjalnie wiadomo też, że obiekt przeprowadził wśród kadry wewnętrzne dochodzenie, które zakończyło się zwolnieniem co najmniej jednej osoby. Przyjaciel Liama powiedział „Daily Mail”, że odwiedził go we wtorek wieczorem, a ten wydawał się w dobrym nastroju, choć prawdopodobnie „był lekko podpity”.
Około godziny 11 do jego pokoju miały przyjść dwie prostytutki, które wyszły po pięciu godzinach i pokłóciły się z nim o zapłatę – świadkowie sporu widzieli Liama kłócącego się z kobietami. Menadżer przyjechał na miejsce i odprowadził go do pokoju. Jeden z gości hotelu powiedział ITV, że Payne był agresywny i zniszczył swojego laptopa. Przyjaciel gwiazdora w rozmowie z „Daily Mail” zaznaczył jednak, że obsługa zlekceważyła stan zdrowia gwiazdora:
Jeśli Liam miał drgawki, dlaczego hotel nie wezwał natychmiast karetki? To jest to, czego nikt nie rozumie. Nigdy wcześniej nie miał drgawek. Jeśli był tak chory, dlaczego ktoś odprowadził go do pokoju i zostawił samego, z otwartymi drzwiami na balkon?
Autor: Hubert Drabik