To był hit początku pierwszej dekady XXI wieku. W stacjach radiowych królowały hity Britney Spears, Christiny Aguilery czy Beyonce. U szczytu kariery była Jessica Simpson, a każdy skakał do "In The Shadows" The Rasmus. Wśród nich swoje miejsce znalazł numer mołdawskiego zespołu O-Zone, "Dragostea din tei". Choć to był jedyny kawałek tej formacji, który zyskał popularność w Polsce, to nawet po latach wszyscy doskonale go pamiętają. O czym tak naprawdę śpiewali Radu Sibru, Arsenium i Dan Balan?
O czym jest "Dragostea din tei"?
Najbardziej znany numer O-Zone to piosenka o miłości. Hajduk, czyli rumuński odpowiednik Robin Hooda, stara się o serce ukochanej. Mężczyzna posługuje się pseudonimem "Picasso" daje sygnał dziewczynie, że jest zainteresowany. Wybranka jednak wcale nie należy do najłatwiejszych do zdobycia, bo jak śpiewa nasz hajduk, "chcesz iść, ale nie chcesz mnie zabrać". Młodzieniec mimo to uporczywie próbuje przekonać do siebie ukochaną, dzwoniąc i opowiadając o tym, co do niej czuje i zapewniając, że "nie prosi o nic dla siebie". Czy udało mu się zdobyć serce ukochanej? Tego możemy się tylko domyślać! Dla ciekawostki, pseudonim "Picasso" był w krajach byłego ZSRRwykorzystywany przez młodzieńców, by sprawdzić, czy dziewczyna nie jest zajęta.
Autor: Natalia Piotrowska