Od powstania warszawskiego do gwiazdy kina. Niezwykła historia Małgorzaty Lorentowicz

Zanim Małgorzata Lorentowicz stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego kina i teatru, ryzykowała życie jako sanitariuszka w powstaniu warszawskim. Jej historia, od odwagi w czasie walki narodowej, przez sukcesy aktorskie, aż po spokojne życie prywatne, jest równie fascynująca, jak jej role na ekranie.

Małgorzata Lorentowicz, fot. PAP/Afa Pixx/Krzysztof Wellman

Od sanitariuszki do gwiazdy kina

Małgorzata Lorentowicz w młodości pod pseudonimem „Duda” walczyła w powstaniu warszawskim. Nigdy nie porzuciła swoich marzeń o aktorstwie. Po wojnie, w 1951 roku, ukończyła studia na PWST w Warszawie, rozpoczynając swoją drogę do stania się legendą polskiej sceny i ekranu.

Teatr jako pierwsza miłość

Debiut sceniczny Małgorzaty Lorentowicz miał miejsce w Teatrze Polskim w Szczecinie, a już w latach 50. przeniosła się do Warszawy, gdzie szybko zyskała uznanie publiczności.

Małgorzata Lorentowicz, fot. PAP/Afa Pixx/Krzysztof Wellman

Niezapomniana pani Wolańska z „Kogla-mogla”

Oprócz teatru Małgorzata Lorentowicz błyszczała również w filmie i telewizji, zostawiając po sobie role, które przeszły do historii polskiej kinematografii. Od „Nikodema Dyzmy” przez „Wesele” po kultowe już „Kogel-mogel” i „Galimatias, czyli kogel-mogel II”, gdzie wcieliła się w postać babci Piotrusia, którą pokochały kolejne pokolenia Polaków.

Życie poza sceną

Była dwukrotnie zamężna. Jej pierwszy mąż, Lech Lorentowicz reżyserował m.in. dramat wojenny „Znicz olimpijski” i serial „Trzecia granica”. W 1956 roku poznała drugiego męża, Tadeusza Janczara, podczas prób do spektaklu „Don Cezar de Bazan” w Teatrze Młodej Warszawy. Aktorzy wzięli ślub dwa lata po poznaniu. Janczar cierpiał na chorobę afektywną dwubiegunową. Czterokrotnie próbował popełnić samobójstwo. Zmarł 31 października 1997 roku. Małgorzata Lorentowicz odeszła w 2005 roku, zostawiając po sobie bogatą spuściznę artystyczną i niezatartą pamięć o swojej wyjątkowej osobowości. 

Autor: Magdalena Łoboda

Komentarze
Czytaj jeszcze: