Największa nad Arktyką
Bardzo silne wiatry polarne nad Arktyką spowodowały, że w marcu naukowcy zaobserwowali tam bardzo silną redukcję ozonu. Skutkowało to otwarciem największej w historii tego rejonu dziury ozonowej. Miała ona powierzchnię trzykrotnie większą od Grenlandii. Badacze byli przyzwyczajeni do sezonowej redukcji ozonu w nad północnym biegunem Ziemi, jednak nigdy to zjawisko nie przybrało takiej skali, jak w tym roku. Choć z naszej perspektywy taka wielkość dziury ozonowej robi wrażenie, to nie jest ona zbyt duża w porównaniu z tą, występującą po drugiej stronie globu.
Dziura ozonowa, którą obserwujemy w tym roku nad Arktyką, nie przekracza miliona kilometrów kwadratowych. Jest niewielka w porównaniu z dziurą nad Antarktydą, która może osiągać wielkość około 20-25 milionów kilometrów kwadratowych - mówił w kwietniu Diego Loyola z Niemieckiej Agencji Kosmicznej
Dziura zniknęła
Zgodnie z przewidywaniami większości specjalistów dziura ozonowa powstała w marcu nad Arktyką zniknęła dość szybko. Spowodowane to było wzrostem temperatury w rejonie, dzięki czemu nad biegun północny napłynęło więcej ozonu. O powrocie do normy naukowcy poinformowali pod koniec kwietnia. Nie wiemy jednak, czy ten rok jest jedynie wyjątkiem, czy przyniesie regularne otwieranie się dziury ozonowej w tym miejscu.
Działalność człowieka
Choć z dziurą ozonową znad Arktyki mamy niewiele wspólnego, to już dużo większa dziura znajdująca się nad Antarktydą jest na naszym sumieniu. Zjawisko to po raz pierwszy zostało zaobserwowane 40 lat temu. Od 1987 roku zaczęliśmy walczyć z utratą ozonu z atmosfery m.in. poprzez zakaz wytwarzania zanieczyszczeń, które go niszczą. Od 2000 roku naukowcy stale obserwują kurczenie się dziury ozonowej. Spowodowane jest to także poprzez globalne ocieplenie, skutkujące wzrostem średnich temperatur na naszej planecie.
Autor: Konrad Lubaszewski