Ogromna strata
Gdy Rowan Leach była szczęśliwą mamą synka, któremu dała na imię Hadley. Nie dane jej jednak było długo cieszyć się macierzyństwem, bo maleństwo zmarło. Kobieta bardzo przeżywała śmierć dziecka. Chociaż od tych dramatycznych wydarzeń minął już rok, teraz Rowan ponownie musi zmierzyć się z demonami przeszłości. Wszystko za sprawą urzędników, którzy poprosili kobietę o usunięcie ozdób z grobu jej syna.
Wyjątkowe miejsce
Rowan Leach pewnego dnia otrzymała pismo, w którym widniał nakaz zabrania wszelkich dekoracji z miejsca pochówku dziecka. Sama bohaterka była bardzo zaskoczona takim obrotem spraw, co tłumaczyła w wywiadzie dla BBC:
„Chciałam, by ten nagrobek był bardzo spersonalizowany. By był naprawdę osobisty. To jego przestrzeń i to wszystko, co nam po nim zostało. Osobiście dla mnie góra błota nie jest przyjemna. Chciałam sprawić, by miło patrzyło się na miejsce, w którym spoczywa moje dziecko”
– wspominała.
Stanowią zagrożenie?
Swoją decyzję urzędnicy tłumaczyli następująco:
„Nie prosimy członków rodziny i przyjaciół odwiedzających groby o usunięcie przedmiotów osobistych. Prosimy jedynie o zabranie rzeczy niebezpiecznych, takich jak drewniane ogrodzenia, szklane lampy czy różnego rodzaju dzwonki, które stanowią zagrożenie dla zdrowia i bezpieczeństwa zespołu pracującego na terenie cmentarza. Ponadto, takie przedmioty robią dużo hałasu, co może niekorzystnie wpływać na standard życia osób mieszkających w pobliżu cmentarza”
– stwierdzili. Kobieta zamierza jednak walczyć o swoje: stworzyła petycję, którą podpisało już 3 tysiące ludzi! Pragnie w ten sposób doprowadzić do zatrzymania grobu jej synka w obecnym stanie.
Autor: Sabina Obajtek