Pozostawiony na lotnisku
Całą sprawę opisał portal dailymail.co.uk. Historia Stevena rozpoczyna się w 1986 roku, kiedy to został odnaleziony w jednej z toalet lotniska Gatwick w Londynie. Na niemowlaka natknęła się Beryl Wright, gdy ten leżał zawinięty w kocyk na półce. Zabrała go i poinformowała obsługę lotniska, która próbowała wezwać jego matkę. Wtedy zrozumieli, że dziecko zostało porzucone. Wtedy powiadomiono odpowiednie służby – na skutek tego nadano mu imię i nazwisko (Steven Hydes) i chłopiec trafił do rodziny zastępczej. Media mówiły o nim "Gary Gatwick", dokładnie tak samo, jak charakterystyczną maskotkę misia, związaną z lotniskiem, na którym odnaleziono chłopca.
Odkrył smutną prawdę
W rodzinie zastępczej chłopak dorastał pod opieką rodziców i w towarzystwie rodzeństwa – trzech sióstr. Odnalazł też swoją miłość, dziewczynę o imieniu Sammy, z którą doczekał się dzieci. Właśnie wtedy postanowił, że musi spróbować dowiedzieć się, co dokładnie wydarzyło się tamtego dnia na lotnisku. W maju 2019 roku brytyjskie media informowały, że detektywi, którzy pomogli mężczyźnie przeprowadzić testy DNA, są bliscy ustalenia tożsamości jego biologicznej rodziny. Portal independent.co.uk podał jednak, że finał opowieści jest smutny – Steve odnalazł krewnych, dowiedział się jednak, że jego biologiczna matka zmarła, dlatego nie dowiedział się, co dokładnie wydarzyło się tamtego dnia na lotnisku.
Autor: Hubert Drabik