Rafał Brzoska wściekł się na Facebooka. Zapowiada walkę z platformą

Rafał Brzoska nie zamierza odpuścić Facebookowi, ponieważ niedawno na platformie pojawiły się fake newsy dotyczące śmierci jego żony. "Na miłość boską, wreszcie ktoś odważnie musi o tym powiedzieć" - grzmi biznesmen w rozmowie z portalem Money.pl.

Rafał Brzoska z żoną, Omeną Mensah, fot. Mieszko Piętka/AKPA

O kulejącej moderacji treści na Facebooku wiedzą chyba wszyscy. Przykładów zresztą nie trzeba szukać daleko, bowiem kilka miesięcy temu miała miejsce kuriozalna sytuacja. Szef portalu Niebezpiecznik.pl ostrzegał na swoim profilu przed oszustwem związanym z popularnym sklepem komputerowym. W reakcji na to administracja Facebooka usunęła jego wpis, a fałszywa strona jeszcze przez kilka dni pozostała aktywna.

Rafał Brzoska jest wściekły na Facebooka

Rafał Brzoska do niedawna stał się ofiarą fake newsów publikowanych na Facebooku. W jednym z nich podano między innymi, że jego żona – Omenaa Mensah, miała rzekomo umrzeć w wyniku pobicia. Dla szefa InPostu było już tego za wiele, zwłaszcza że największe obawy budzi u niego reakcja rodziny na tego typu "informacje".

Skala tego wszystkiego, nie tylko dotycząca nas, ale także innych osób publicznych, które nie spodziewały się, że mogą być czymś takim zaatakowane, non stop rośnie. A skoro ten problem rośnie, nie można nad nim przejść obojętnie i go nie dostrzegać, tylko, na miłość boską, wreszcie trzeba coś z tym zrobić

– powiedział portalowi Money.pl.

Rafał Brzoska chce walczyć z Facebookiem

Biznesmen nie zamierza poprzestać na słowach, zwłaszcza że według niego koncern medialny bagatelizuje podobne sytuacje, tłumacząc się "rzekomym robieniem wszystkiego, co w jego mocy".

Brzoska zapowiedział, że będzie podejmował wszelkie działania zmierzające do tego, by ktoś poniósł odpowiedzialność za fałszywe treści – albo Facebook, albo osoby je publikujące.

Mój zespół prawny weryfikuje sytuacje, z którymi mamy do czynienia również w innych krajach i proszę mi wierzyć, jest coraz więcej skutecznych działań osób poszkodowanych. Coraz więcej sądów wydających konkretne kary na rzecz wydawców, w tym wydawców z tzw. big-tech. Część z tych postępowań, tak jak, chociażby duński proces, w którym partie polityczne ponad podziałami współdziałają celem ochrony dziennikarzy i polityków przed deepfake'ami szerzonymi właśnie przez Metę

– wyjaśnił.

Szef InPostu podkreśla, że czas na działanie nadszedł właśnie teraz. Przedsiębiorca argumentuje to przede wszystkim tym, że podobne rozwiązania chroniące interesy osób publicznych wprowadzono m.in. na Bliskim Wschodzie oraz w Chinach.

Mamy narzędzia, mamy możliwości, tylko na miłość boską wreszcie ktoś odważnie musi o tym powiedzieć, a jakiś prokurator musi zacząć się tym zajmować odważnie i jakiś sąd musi zacząć oceniać tego typu sytuacje jako realne współuczestnictwo w przestępstwie. Jeżeli to się stanie, to gwarantuję, że w ciągu kwartału, dwóch będą zmiany regulaminu Mety obowiązującego w Polsce. Tak jak ten koncern potrafił się dostosować do regulacji na Bliskim Wschodzie, czy w Chinach, tak może się dostosować do prawa obowiązującego w Polsce, czy w każdym innym cywilizowanym kraju. Ale ktoś musi zacząć działać

– dodał.

Autor: Hubert Wiączkowski

Komentarze
Czytaj jeszcze: