Odwołany lot
Wybuch pandemii koronawirusa sparaliżował wiele branż. Przerwę w treningach mieli także piłkarze. Niektórzy z nich chcieli ten czas spędzić z rodziną i postanowili wrócić do swoich domów. Na taki pomysł wpadł też 23-letni piłkarz z Ghany - Juan Muller.
Mężczyzna na co dzień reprezentuje barwy klubu ORPC ze stanu Kerala w Indiach. Chciał wrócić do ojczyzny i wykupił bilet na samolot odlatujący z lotniska w Bombaju. Niestety jego lot został w ostatniej chwili odwołany i Juan znalazł się w nie lada kłopotach.
Po ogłoszeniu blokady w Indiach planowałem wrócić do domu. Kupiłem nawet bilet lotniczy na 30 marca z Mumbaju do Ghany przez Kenię. Ale zanim mogłem wrócić, rząd odwołał wszystkie loty międzynarodowe i utknąłem tutaj
- powiedział zawodnik
Bez pieniędzy
Piłkarz postanowił poszukać noclegu, jednak wszystkie hotele i akademiki w okolicy były pozamykane. Policjanci doradzili mu, aby został na lotnisku, które stało się dla niego domem. Stwierdził, że musi zacząć myśleć jak żołnierz, aby przetrwać.
Juan nie miał przy sobie zbyt wielu pieniędzy. Przyznał, że gdy mu ich zabrakło, pomyślał przez chwilę, że czeka go śmierć. Nic takiego się jednak nie stało. Wszystko dzięki życzliwości osób pracujących na lotnisku.
To od nich dostawał jedzenie i trochę pieniędzy. Przez ten czas jadł głównie smażony ryż. Gdy zepsuł się mu telefon, jeden z urzędników podarował mu nowy, by mógł skontaktować się z rodziną. Gdy zadzwonił, usłyszał, że bliscy martwili się, czy w ogóle żyje.
Na lotnisku przebywałem tam, gdzie mogłem znaleźć dla siebie miejsce. Pomagali mi urzędnicy, osoby sprzątające i pracownicy linii lotniczych. Dzięki nim miałem jedzenie, koce. Dawali mi pieniądze i dbali o moje samopoczucie
- wspomina piłkarz
Nadszedł ratunek
Podobnie jak Tom Hanks w "Terminalu", także Juan miał swoją rutynę. Po przebudzeniu brał prysznic, spacerował, a później długimi godzinami wpatrywał się w samoloty ratunkowe z nadzieją, że niedługo ktoś po niego przyleci.
Wziąłem inspirację od Toma Hanksa. Budziłem się wcześnie, brałem prysznic i chodziłem po ogrodzie
- mówi Juan
Wreszcie ktoś doradził mu, aby zaczął opowiadać swoją historię na Twitterze. W ten sposób wiadomość o problemach piłkarza dotarła do Rahula Kanala, który przyjechał po Ghańczyka na lotnisko i zapewnił nocleg. Obecnie piłkarz jest w kontakcie z rządem Ghany i czeka na możliwośc lotu do ojczyzny.
Autor: Konrad Lubaszewski