Ruszyła produkcja paluszków „Beskidzkich”. Halę odbudowano miesiąc po pożarze

Miesiąc temu media obiegła wiadomość o pożarze hali produkcyjnej słynnych paluszków „Beskidzkich”. Podziw wzbudziła postawa zarządu firmy Aksam, która zapowiedziała, że nie poskutkuje to zwolnieniami, a pracownicy będą otrzymywali pensje. Mnóstwo osób zaangażowało się we wspieranie producenta, chociażby przez kupowanie jego przekąsek. Teraz poinformowano o planowanym wznowieniu produkcji w jednej z hal.

Pożar fabryki Aksam

W nocy z 12 na 13 lipca w miejscowości Malec (województwo małopolskie) wybuchł pożar. Szybko okazało się, że ogień trawi zakłady produkcyjne firmy Aksam, która zajmuje się wyrobem przekąsek „Beskidzkich” – paluszków, chrupek, precelków czy orzeszków. W jednej z hal zawalił się dach, druga została również znacznie uszkodzona. Przed żywiołem uratowano jedynie trzecią, a zarazem największą. Zarząd tuż po zdarzeniu poinformował oficjalnie, że ta tragedia nie poskutkuje zwalnianiem pracowników – zapowiedziano, że jednocześnie pracować będzie mogło tylko 35% zatrudnionych, ale wszystkim wciąż będzie wypłacana pełna pensja:

Chcę, żeby każdy miał pracę. Pracownicy będą zatrudniani w systemie dwutygodniowym, potem będzie wymiana załogi. Nie oznacza to zmniejszenia wynagrodzenia. Będzie ono pełne. W naszej firmie zawsze na pierwszym miejscu stawialiśmy człowieka i to się nie zmieni

– mówił „Gazecie Krakowskiej” prezes spółki, Adam Klęczar.

Ogromne wsparcie i wznowienie produkcji

Postawa zarządu firmy Aksam spotkała się z ogromnym poparciem w Polsce. Słowa uznania przekazał nawet były premier, Mateusz Morawiecki, który zachęcił wszystkich do kupowania produktów „Beskidzkich”. W akcję angażowały się inne znane osoby i konta w mediach społecznościowych, w tym cieszący się ogromną popularnością profil „Make Life Harder”. Słynne paluszki, ale też inne przekąski, zaczęły hurtem znikać ze sklepowych półek. Wygląda na to, że wysiłki nie poszły na marne – 12 sierpnia największa hala fabryki będzie działać na pełnych obrotach. Jak informuje „Gazeta Krakowska”, trzeba było oddzielić ją od spalonej części, ponieważ wszystkie hale były połączone. Dzięki sprawnemu remontowi fabryka powróci do poziomu produkcji wynoszącego 66% sprzed pożaru.

Autor: Hubert Drabik

Komentarze