Serialowa Paździochowa ujawnia prawdę na temat emerytur. „Nie było z czego odkładać”

Renata Pałys postanowiła odnieść się do głośnych dyskusji na temat emerytur gwiazd. Stanęła w obronie kolegów i koleżanek z branży, którzy nie mogą liczyć na wysokie świadczenia. Wyjaśniła, dlaczego nie zawsze była możliwość, by odłożyć pieniądze na przyszłość.

fot. East News

Niskie emerytury gwiazd

Temat emerytur gwiazd jest chętnie dyskutowany w sieci. Jednak nie wszystkie twarze znane z wielkich ekranów i scen mogą cieszyć się wysokimi świadczeniami. Znane są nawet przypadki gwiazd, które muszą nadal działać artystycznie, ponieważ wyliczona przez ZUS emerytura nie wystarczałaby na przeżycie. Można tu przywołać chociażby Marka Piekarczyka, który w rozmowie z magazynem Party ujawnił wysokość swojego świadczenia:

- Niedawno dostałem zawiadomienie, że jeśli teraz przeszedłbym na emeryturę, to wypłacałoby mi co miesiąc 7 złotych 77 groszy. Oprawiłem ten list w ramkę i powiesiłem na ścianie.

Nie powala również wysokość świadczeń Michała Wiśniewskiego – gwiazdor zdradził, że to około 200 zł miesięcznie. Część internautów oburza się jednak, kiedy wielkie nazwiska narzekają na niskie emerytury. Zdaniem wielu zarabiają oni na koncertach/rolach filmowych tak dużo, że powinni zapewnić sobie środki na bezpieczną przyszłość.

Renata Pałys o niskich emeryturach

Renata Pałys postanowiła stanąć w obronie koleżanek i kolegów z branży, którzy mają drastycznie niskie emerytury. Aktorka nie ujawniła wysokości swoich świadczeń, jednak zauważyła główny zarzut internautów:

- Mam emeryturę, jaką mam, nie mam zamiaru mówić, jaka ona jest. Natomiast, pracując cały czas w systemie takim, że raz mam pracę, raz nie mam, nauczyłam się dbać o swoje finanse i nie boję się przyszłości finansowej swojej absolutnie. Natomiast wiem, że zawsze, jak mówimy o emeryturze i aktorzy mówią o wysokościach tej emerytury, które są żałosne, to pada taki argument: "bo się nie płaciło, to się nie ma". Natomiast ci ludzie, którzy tak mówią, nie wiedzą jednego.

Renata Pałys wyjaśniła, że główną przyczyną problemów z niskimi emeryturami aktorów jest system emerytalny przed 1989 rokiem. Wtedy umowy zlecenie, na jakich pracowała branża aktorska, zawierały dopisek o odprowadzaniu składek. W rzeczywistości jednak nie chodziło o składki emerytalne:

Otóż, przed 1989 rokiem, przed w ogóle zmianą systemu emerytalnego, jak myśmy pracowali w filmie na umowę zlecenie, to ostatni punkt tej umowy zawsze był taki, że "zleceniodawca opłaca wszystkie należne składki". Nie mówiło się wtedy o ZUS-ie, o takich sprawach, nam się wydawało, że jak wszystkie, to wszystkie, prawda? A tylko się odprowadzało podatek dochodowy, więc mieliśmy całe lata nieskładkowe, nie dlatego, że nam się nie chciało, tylko nie było takiego systemu. Do 1989 roku nie było takiego systemu.

Serialowa Helena Paździoch zwróciła też uwagę na specyfikę zawodu aktora:

„Potem system się zmienił, myśmy odprowadzali już składki sami. Odprowadzało się składki, często te składki były w wysokości takiej, ile myśmy zarabiali miesięcznie. To jest zawód, w którym można trzy miesiące nie pracować. Nikt o tym nie myślał. Natomiast jeżeli chodzi o te gwiazdy z PRL-u, które teraz nie mają za co żyć, to też chciałam powiedzieć, że te pieniądze, które się wtedy zarabiało, wszystkim się wydawały żałosne, naprawdę nie było z czego odkładać. Teraz jest inaczej, więc życzę młodym ludziom, żeby odkładali. Natomiast my, no, musimy się rozporządzać tym, co mamy”.

Autor: Hubert Drabik

Komentarze