"Śnieżne Bractwo" - historia rozbitków, którzy jedli ciała zmarłych osób, aby przeżyć, podbija Netflixa

"Śnieżne Bractwo" miało swoją premierę na platformie Netflixa 4 stycznia. Obecnie produkcja cieszy się największą popularnością wśród użytkowników tej znanej platformy streamingowej. Film, będąca adaptacją autentycznych wydarzeń, wywołał mieszane reakcje wśród widzów.

fot. kadr z YouTube'a

"Śnieżne Bractwo" od 4 stycznia na Netflixie

Film "Śnieżne Bractwo" jest ekranizacją dzieła autorstwa Pablo Verciego. Książka ta opisuje przeżycia ocalałych z wypadku urugwajskiego samolotu, który w 1972 roku rozbił się w Andach. Ocaleni musieli przeżyć 72 dni w górach. W tych ekstremalnych warunkach, by przetrwać, podjęli szereg drastycznych działań.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Agustin Pardella (@ondabuena)

Historia, która mrozi krew w żyłach

Katastrofa lotnicza przedstawiona w filmie "Śnieżne Bractwo" miała miejsce 13 października 1972 roku. Samolot Urugwajskich Sił Powietrznych, lot nr 571, uległ wypadkowi w Andach. Na pokładzie znajdowali się członkowie amatorskiej drużyny rugby, Old Christians Club oraz ich rodziny i przyjaciele lecący do Chile. Z powodu złej pogody i ograniczonej widoczności samolot rozbił się w Andach. 12 osób zginęło na miejscu, a reszta walczyła o przetrwanie. Zapasy jedzenia szybko się wyczerpały, a ocaleni podjęli decyzję o konsumpcji ciał zmarłych towarzyszy, aby przetrwać. 22 grudnia 1972 roku, po 10-dniowej wędrówce dwóch ochotników w poszukiwaniu pomocy, 16 pasażerów zostało uratowanych i przetransportowanych helikopterem do bezpiecznego miejsca.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Enzo (@vogrincicenzo)

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Agustin Pardella (@ondabuena)

Widzowie podzieleni

W sieci pojawiło się już wiele recenzji filmu. Internauci są jednak mocno podzieleni w ocenie dzieła J.A. Bayona. Część zachwyca się wiernością, z jaką produkcja oddała moralne dylematy rozbitków katastrofy lotniczej. Niektórzy z kolei uważają, że pierwowzór historii z 1993 roku, czyli film "Alive - dramat w Andach" lepiej podjął temat katastrofy urugwajskiego samolotu. Użytkownicy serwisu Filmweb tak komentują najnowszą wersję tragicznej historii:

Nareszcie dobry film katastroficzny! No i nawet o ciut lepszy od "Alive". Mamy tutaj piękno potęgi gór - widoki są olśniewające. Piękna muzyka, która dodaje klimatu. Świetna gra aktorska...trzymający w napięciu i nawet wzruszający!


Przyjemnie się ogląda, choć mnie zupełnie nie porwał, a czasami wręcz mi się dłużył. Obejrzałem, skonsumowałem nawet smakowało, ale...to wszystko. Jeden z tych filmów, które zupełnie nie zostają w pamięci.


Ekscytujący i spektakularny dramat. Aż strach pomyśleć, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Odczuwałem dreszcze klatka po klatce. Dla mnie góry są piątym żywiołem - żywiołem potęgi.


Pierwowzór lepszy. Trochę się wynudziłem.

Autor: Magdalena Łoboda

Komentarze