Los lubi płatać figle. Tydzień temu pochodząca z Kentucky Malissa Sergent Lewis jechała spóźniona do pracy. By nadrobić drogi, pojechała skrótem. Nie spodziewała się jednak, że po drodze trafi na ruszający się worek na śmieci.
"Zobaczyłam ten duży worek na śmieci i zaczęłam się zastanawiać – czy właśnie widziałam, że ten worek się rusza? Gdy podjechałam, zdałam sobie sprawę z tego, że on się rusza" – wyznała Lewis serwisowi The Dodo. – "Nie mogłam tego zrozumieć. Coś żywego było w tym worku, a ja wiedziałam tylko, że cokolwiek to jest, muszę to wyciągnąć" – mówiła.
Okazało się, że w worku był porzucony szczeniak. Miał na sobie obrożę, ale bez adresówki. Kobieta zabrała psa i cały czas stara się znaleźć właścicieli. Jednak w razie, gdyby nikt się nie znalazł, Lewis z rodziną gotowi są dać dom szczeniakowi.