Gdy dziecięca gwiazda Macaulaya Culkina przygasła, aktor zaczął mieć problemy z używkami, z którymi zmagał się przez wiele lat. Narkotyki mocno wyniszczyły 37-letniego aktora, co było widać gołym okiem. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu Culkin był dość mocno wychudzony i zaniedbany. Wszystko zaczęło zmieniać się w zeszłym roku. Kiedy paparazzi sfotografowali wówczas dawno niewidzianego aktora w jednym ze sklepów, wielu fanów jego dziecięcych ról przecierało oczy ze zdziwienia.
Już wówczas Macaulay Culkin był w lepszej formie niż kiedykolwiek wcześniej. Aktor wyraźnie się zmienił – przybrał nieco na wadze i zadbał o siebie, pozbył się długich, zaniedbanych włosów i niechlujnego zarostu. Potwierdzeniem tego, że filmowy „Kevin sam w domu” radzi sobie w ostatnich miesiącach lepiej niż kiedykolwiek, jest jego ostatni występ w programie Jimmiego Fallona. Na kanapie naprzeciwko amerykańskiego komika Culkin zasiadł w schludnej, białej koszuli i granatowym garniturze, z nienaganną fryzurą i gładko ogoloną, zdrowo wyglądającą twarzą.
W wywiadzie z Fallonem 37-letni aktor opowiedział m. in. o najdziwniejszych plotkach, jakie usłyszał na swój temat. „Cały czas mnie uśmiercają. Kiedy zdarzyło się to po raz pierwszy, zadzwonił do mnie mój adwokat” – wyznał Culkin. „Hej, Mac, to ty?” – zapytał wówczas prawnik aktora. „Tak, to ja” – powiedział Culkin. „Okej, chciałem się upewnić” – odetchnął z ulgą adwokat.
„Teraz zdarza mi się to raz czy dwa razy w ciągu roku” – przyznał gwiazdor filmu „Kevin sam w domu”, żartując: „Ludzie chcą mnie chyba zabić”.
Autor: Maria Staroń