Taylor Hickson jest dopiero u progu swojej kariery, która może zostać przekreślona przez ślad po grze na planie horroru "Ghostland". Aktorka, która poznaliśmy już w "Deadpoolu" przeżyła bowiem wypadek. Dziewczyna doznała trwałego uszczerbku na zdrowiu, wykonując scenę zarezerwowaną dla kaskaderów. 20-latka była zapewniana przez reyżera filmu, Pascala Laugiera, że odgrywana scena jest całkowicie bezpieczna. Taylor Hickson miała uderzać głową o przeszklone drzwi. Scena była kilkukrotnie powtarzana, a aktorce nakazywano uderzać coraz mocniej. W końcu szyba pękła, a odłamki szkła pocięły twarz artystki.
Hickson została natychmiastowo przewieziona do szpitala, gdzie zajęto się jej raną. By mogła się zagoić, założono około 70 szwów. Portal huffingtonpost.com zamieścił zdjęcia aktorki tuż po wypadku. Nie wyglądało to za dobrze. Do zdarzenia doszło pod koniec 2016 roku i 20-latka przeszła już wiele zabiegów, które miały pomóc w pozbyciu się blizny, jednak ta wciąż jest widoczna. Nie wiadomo, czy jakiekolwiek leczenie poradzi sobie z jeszcze większym zredukowaniem widoczności szramy.
Aktorka jest przekonana, że zasady bezpieczeństwa w branży filmowej wymagają, aby tego typu sceny były nagrywane przy wykorzystaniu sztucznego szkła lub wykonane przez profesjonalnego kaskadera. Dlatego też Taylor Hickson zdecydowała wysunąć pozew wytwórni Incident Productions, odpowiedzialnej za doprowadzenie 20-latki do stałego uszczerbku na zdrowiu. Według prawników Hickson, dziewczyna była "dobrze zapowiadającą się aktorką", a blizna, która pozostała jej po wypadku utrudnia aktorce znalezienie pracy.
Taylor Hickson mieliśmy okazję poznać już w filmie "Deadpool". Aktorka wcielała się tam w rolę Meghan Orlovsky.
Autor: Natalia Piotrowska