Świat celebrytów nie zawsze jest tak kolorowy, jak nam się wydaje. Mimo że Wojtek Szczęsny ma sławę, pieniądze, karierę piłkarską i piękną żonę, to jego kontakt z ojcem okazuje się być nie najlepszy, a wręcz zerowy. Kulisy relacji ojca z synem zdradził Maciej Szczęsny, który w ostatni czwartek na Stadionie PGE Narodowym otworzył wystawę własnych fotografii. Były bramkarz bowiem zajmuje się teraz muzyką jazzową i fotografią. Na wernisażu zabrakło syna i synowej. O właśnie ten szczegół zapytała dziennikarka z Przeglądu Sportowego. Wówczas Maciej Szczęsny wyznał, jak wyglądają jego kontakty z Wojtkiem.
"Mój syn nie utrzymuje ze mną kontaktów, więc nawet nie wiem, czy w ogóle wie, że robię wystawę. A gdyby nawet wiedział, to nie przyszłoby mi do głowy, by psuć mu terminarz, pewnie ma jakąś sesję do "Gali" lub "VIVY"" – odpowiedział wówczas nieco uszczypliwie Maciej Szczęsny.
Jak się okazało, to nie jedyna sytuacja, gdy w ważnym momencie w życiu ojca zabrakło syna. A jak dowiedziała się dziennikarka, młody bramkarz "któregoś pięknego dnia zaprzestał kontaktu".
"Wysyłałem do niego maile, SMS-y, na nic nie odpowiedział. Gdy 24 czerwca żeniłem się z Dośką, to mimo że tak długo się nie odzywał, dostał od nas odręcznie napisane, bardzo długie zaproszenie. Kompletnie je zignorował. Na ślubie Janka, który był kilka dni wcześniej też nie rozmawialiśmy. Może i dobrze, bo nie wiem, jak bym zareagował. Ja go broniłem w mediach, a on napisał na Facebooku, że dosyć ma idiotycznych uwag swojego ojca na temat Wengera. Miał mój numer, jeśli mu się to nie podobało, mógł zadzwonić i mi to powiedzieć. Prawda była taka, że w Arsenalu traktowali go niesprawiedliwie" – wyznał Szczęsny.
To nie wszystko. Rozgoryczony ojciec powiedział "Przeglądowi Sportowemu", w którym momencie doszło do zerwania kontaktu przez Wojtka. Z wypowiedzi Macieja Szczęsnego wynika, że miało to nastąpić po tym, jak Marina wprowadziła się do ukochanego!
"Do dziś nie znam przyczyny. Miałem z nim super relację przez 24 lata. Rozmawialiśmy po każdym jego meczu. Rok 2013, była środa wieczór, jak zadzwonił do mnie i zaprosił do Londynu na sobotnie spotkanie w Premier League i wtorkowe w Lidze Mistrzów. Przed tą rozmową przeżyłem dwa tygodnie wielkiego, absurdalnego stresu. Zaproponowałem mu, że wrócę dopiero w czwartek, żebyśmy w środę mieli czas pogadać. Potrzebowałem tego. „Jasne tato, nie ma problemu. Jutro wyślę ci wszystkie szczegóły, numer lotu, napiszę, kto po ciebie przyjedzie na lotnisko”. Rozmawialiśmy przez godzinę. W końcu Wojtek zakończył słowami: „Przepraszam cię tato, ale dwa dni temu wprowadziła się do mnie Marina, ona wcześnie chodzi spać i cały czas mnie woła, żebym przyszedł. Pogadamy, jak się zobaczymy”. Czekałem na koordynaty, ale już ich nie dostałem. Kamień w wodę" – wyjawił Szczęsny.
Autor: Natalia Piotrowska