Dzieciństwo z chorobą w tle
Kiedy jedenastoletni Tyler Butler-Figueroa pojawił się na scenie amerykańskiego „Mam Talent”, zgromadzeni widzowie już mogli przeczuwać, że za kilka minut wydarzy się coś wyjątkowego. Nie mylili się! W ciągu kilku minut ten młody artysta swoim żywiołowym wykonaniem na skrzypcach utworu Kelly Clarkson pt. „Stronger” szturmem podbił ich serca, wcześniej ujawniając, co skłoniło go do sięgnięcia po ten właśnie instrument. Okazało się, że Tyler nie radził sobie z prześladowaniem, jakiego doświadczał w szkole. Jego koledzy nie do końca potrafili zaakceptować jego odmienności wynikającej z okrutnej choroby, z jaką zmagał się chłopiec. Kilka lat temu zachorował bowiem na raka i konieczna była chemioterapia. Tyler nie załamał się jednak i postanowił się skupić właśnie na nauce gry na skrzypcach:
„Kiedy gram, łatwiej mi zapomnieć o złych rzeczach. Nie chciałem być dzieciakiem z rakiem, dlatego zostałem dzieciakiem, który gra na skrzypcach”
– przyznał.
Muzyka dobra na wszystko!
Tuż po jego występie jury nie potrafiło ukryć swoich emocji; były owacje na stojąco i łzy wzruszenia, a przewodniczący – Simon Cowell – postanowił nawet w odpowiedni sposób uhonorować stojącego przed nimi chłopca, wciskając złoty przycisk! Gest ten oznacza, że Tyler ma już zapewnione miejsce bezpośrednio w finale, co wywołało u niego ogromną radość:
„Jestem z siebie bardzo dumny i szczęśliwy”
– stwierdził. To już kolejny raz, kiedy jury przyznało możliwość przejścia do finałowych rozgrywek. Wcześniej m.in. taki gest uczyniła Gabrielle Union, poruszona występem niepełnosprawnego Kodiego Lee. Kogo jeszcze widzowie zobaczą w amerykańskim „Mam Talent”? Tego dowiemy się za kilka tygodni.
Autor: Sabina Obajtek