fot. Shutterstock
Do tej niecodziennej sytuacji, o której w poniedziałek poinformował "Sotuh China Morning Post", doszło w Korei Południowej. Para turystów z Chin spotkała się tam z odmową anulowania rezerwacji noclegu.
Nie mogli odwołać zarezerwowanego noclegu
Chińscy turyści zarezerwowali willę w stolicy Seulu na 25 dni i opłacili wynajem z wyprzedzeniem. Wcześniej para nie sprawdziła jednak ani ceny, ani lokalizacji apartamentu. Gdy zorientowali się, że obiekt jest położony na odległych przedmieściach, poprosili o możliwość odwołania noclegu i zwrot pieniędzy. Wtedy spotkali się jednak z odmową, do której właściciele mieli prawo zgodnie z zasadami obowiązującymi w serwisie, w którym dokonano rezerwacji.
Turyści zemścili się na wynajmujących
Choć turystom udało się znaleźć inny obiekt w Seulu, to postanowili, że zemszczą się na właścicielach willi, którzy nie chcieli im oddać pieniędzy. Po przyjechaniu na miejsce mieli zapytać, czy w środku są zainstalowane kamery. Gdy usłyszeli, że ich nie ma, przystąpili do działania. Po zameldowaniu się w apartamencie włączyli w nim wszystkie krany, światła, urządzenia elektryczne i kuchenkę gazową. Następnie oddali się zwiedzaniu różnych regionów kraju. Do willi wracali jeszcze cztery razy, aby sprawdzić, czy ich plan się powiódł.
Zużyli 120 ton wody
Właściciele willi zorientowali się o problemie dopiero po otrzymaniu rachunków. Jako pierwszy skontaktował się z nimi lokalny dostawca gazu, który chciał zapytać o wyjątkowo wysokie zużycie. Później gospodarze otrzymali spore rachunki za wodę i energię elektryczną. Jak się okazało, turyści w akcie zemsty zużyli 120 ton wody, czyli 120 tys. litrów. Dla porównania: w naszym kraju każdy zużywa przeciętnie 92 litry wody dziennie. 120 ton odpowiadałoby więc naszemu średniemu zużyciu wody w ciągu 3,5 roku.
Właściciele musieli zapłacić 6,6 tys. złotych
Jak podają lokalne media, pobyt turystów z Chin kosztował wynajmujących 1,5 tys. dolarów, czyli ok. 6,6 tys. złotych. Rachunki na taką kwotę zostały wyliczone przez dostawców wody, prądu i gazu.
Gospodarzom obiektu nie udało się skontaktować z parą, która zdążyła opuścić Koreę Południową. Również przedstawiciele serwisu, w którym dokonano rezerwacji, rozłożyli ręce, mówiąc, że to sprawa pomiędzy wynajmującymi a najemcami. Ostatecznie właściciele willi musieli opłacić rachunki za media z własnej kieszeni.
Autor: Hubert Wiączkowski