Gromee zaliczył „żenującą wpadkę” w TVP?
Od kilku godzin w mediach głośno jest o rzekomej „żenującej wpadce” DJ-a Gromee’ego, ubiegłorocznego reprezentanta Polski na Eurowizji. Andrzej Gromala podczas koncertu emitowanego na TVP2 miał jedynie udawać przed widzami, że gra na żywo, tymczasem jego sprzęt miał w ogóle nie być podpięty do prądu. „Podczas jednego z występów Gromala tradycyjnie stał za DJ-skim mikserem, który… nie był podłączony do prądu. Zadowolony muzyk ochoczo kręcił gałkami i próbował „oszukać” telewidzów, że gra na żywo. Na jego telewizyjne popisy zwrócił uwagę DJ Black Belt Greg” – relacjonował Pudelek, który jako pierwszy napisał o sprawie, którą chciał nagłośnić wspomniany Black Belt Greg.
„Nie rozumiem, jak w publicznej telewizji może dochodzić do takich wtop. Dla mnie, jako doświadczonego DJ-a, który m.in. miał zaszczyt wystąpić na gali rozdania Fryderyków, jest to ujma. DJ występujący na tak wielkim festiwalu, udający, że gra, to wielkie LOL. ZAPRASZAM NA DJSKIE KOREPETYCJE Z PODPINANIA KABLI” – kpił kolega Gromee’ego z branży.
Kto tak naprawdę zaliczył wpadkę? Gromee odpowiada
Nie minęło dużo czasu, aż głos w sprawie zabrał w końcu ten, którego całe zamieszanie dotyczyło, czyli Andrzej Gromala. DJ reprezentujący Polskę na Eurowizji w 2018 roku na InstaStories opublikował krótką, ale wymowną relację, w której zakwestionował to, kto komu powinien dawać jakiekolwiek korepetycje. „Żeby kogoś zapraszać na korepetycje, trzeba najpierw odrobić lekcje samemu, bo można sobie strzelić w stopę” – podsumował Gromee.
fot. Instagram/@gromeeofficial
Autor: Maria Staroń