Eurowizja 2024. Joost Klein z Holandii nie weźmie udziału w finale
10 maja, dzień przed wielkim finałem 68. Konkursu Piosenki Eurowizji w mediach pojawiły się informacje o „incydencie” z udziałem Joosta Kleina, w związku z którym reprezentant Holandii został zawieszony przez Europejską Unię Nadawców (EBU) i wykluczony z popołudniowej próby. Organizacja zrzeczająca telewizje uczestniczące w Eurowizji wydała wówczas pierwsze oficjalne oświadczenie, w którym napisano:
Obecnie badamy zgłoszony nam incydent z udziałem holenderskiego artysty. Nie będzie on uczestniczył w próbach do odwołania. W tej chwili nie mamy żadnych dalszych komentarzy i będziemy je aktualizować w odpowiednim czasie
Występujący z utworem „Europapa” wykonawca nie pojawił się również na najważniejszej próbie, podczas której jurorzy z 37 uczestniczących państw przyznawali finalistom punkty. Występ na żywo zastąpiono emisją tego z drugiego półfinału. O swojej decyzji EBU poinformowała tuż przed startem jurorskiego show:
Podczas gdy śledztwo jest kontynuowane, EBU zadecydowała, że Joost Klein nie wystąpi podczas drugiej próby generalnej, w czasie której głosować będą jurorzy ze wszystkich 37 uczestniczących państw. W trakcie próby wyemitowany zostanie jego występ z drugiego półfinału
Niedługo później w oficjalnej aplikacji Eurovision Song Contest nie rozpoczęło się planowo głosowanie tzw. Reszty Świata. Ci, którzy chcieli oddać głosy na swoich faworytów, zobaczyli komunikat:
Otwarcie głosowania Reszty Świata zostało wstrzymane do czasu zakończenia trwającego śledztwa w sprawie reprezentanta Holandii. Przepraszamy za niedogodności
W sobotę 11 maja, a więc w dniu finału, Europejska Unia Nadawców ogłosiła dyskwalifikację Joosta Kleina. AVTORTOS, holenderska telewizja uczestnicząca w Eurowizji, nazwała ją „nieproporcjonalną i szokującą” i zapowiedziała, że wróci do sprawy.
Eurowizja 2024. Dlaczego Joost Klein został zdyskwalifikowany?
Według doniesień pojawających się początkowo w mediach za kulisami miało dojść do „fizycznej konfrontacji pomiędzy artystą a fotografem”. Takie wieści podawała w piątek szwedzka stacja SVT, która odpowiada za organizację tegorocznej Eurowizji. Aftonbladet pisał zaś, że reprezentant Holandii ma być „oskarżony o użycie przemocy wobec kobiety z produkcji telewizyjnej”. Spekulowano, że do zdarzenia doszło w trakcie pierwszej piątkowej próby. Ustaleniom tym zaprzeczył oficjalny komunikat EBU. Zdementowane zostały też pogłoski, by w incydencie uczestniczył ktokolwiek z innej delegacji.
Szwedzka policja bada skargę złożoną przez członkinię ekipy produkcyjnej po incydencie, do którego doszło po jego występie w czwartkowym półfinale. Dopóki toczy się postępowanie prawne, kontynuowanie jego udziału w konkursie byłoby niewłaściwe. Chcielibyśmy wyraźnie podkreślić, że wbrew niektórym doniesieniom i spekulacjom w mediach społecznościowych w incydencie nie brał udziału żaden inny wykonawca ani członek delegacji
– oświadczono.
O zaangażowaniu się policji informowano już w piątek wieczorem. W sobotę pojawił się komentarz rzecznika lokalnych służb. Pelle Vamstad przekazał stacji SVT, że do zdarzenia miało dojść na terenie Malmö Areny w czwartkowy wieczór. Dochodzenie prowadzone jest w związku z podejrzeniem „nielegalnych gróźb”. W sprawie nikt nie został pozbawiony wolności.