Tragiczna śmierć amerykańskiego aktora. Zginął ratując życie koleżance
Johnny Wactor, znany z ról w serialach takich jak „Szpital miejski”, „Syberia”, „Army Wives” czy „NCIS”, zginął tragicznie 25 maja 2024 roku, mając 37 lat. Po zakończeniu zmiany w barze, w którym dorabiał jako barman, odprowadzał koleżankę z pracy. Gdy dotarli na parking, zauważyli trzech mężczyzn przy samochodzie Wactora. Początkowo myśleli, że pojazd jest holowany, ale szybko zorientowali się, że jest to próba kradzieży. Gdy zainterweniowali, jeden z napastników wyciągnął broń i oddał strzały w ich kierunku. Aktor zasłonił towarzyszącą mu kobietę własnym ciałem i został raniony w klatkę piersiową. Mimo natychmiastowej pomocy zmarł w szpitalu.
Sprawcy zostali skazani
Po kilku miesiącach intensywnego śledztwa policja aresztowała czterech mężczyzn. Dwóch z nich, 19-letni Leonel Gutierrez i 22-letni Frank Olano, zostało skazanych za przestępstwa związane z kradzieżą i próbą rabunku. Gutierrez otrzymał cztery lata więzienia, a Olano, który nie był obecny na miejscu zbrodni, pięć lat i osiem miesięcy za współudział. Dwaj inni oskarżeni, Robert Barceleau i Sergio Estrada, obaj w wieku 18 lat, zostali oskarżeni o morderstwo, jednak nie przyznali się do winy.
Uratowana kobieta zabrała głos
Po tragicznych wydarzeniach głos zabrała Anita, koleżanka z pracy Wactora, której aktor uratował życie. Kobieta opisała dramatyczne chwile. „Moje serce jest w kawałeczkach po tej stracie, ale wierzę, że mam teraz najwspanialszego anioła stróża” – powiedziała w mediach społecznościowych.